Urodzinowe przyjęcie zamieniło się w koszmar
Jen Royce z miasta Bozeman (USA) wraz z dwójką przyjaciół spędzała nad wodą 37. urodziny. W pewnym momencie kobieta ze stanu Montana i jej znajomi postanowili wykapać się w rzece Jefferson. Gdy pluskała się w falach, zaatakowała ją wydra. Do wypadku doszło 2 sierpnia, ale dopiero wczoraj światowe media opisały jej historię. Według informacji, na które powołuje się brytyjski portal Daily Mail, atak trwał pięć minut. Choć drapieżnik odpuścił stosunkowo szybko, kobieta została poważnie ranna.
To wszystko działo się tak szybko, że nikt z moich znajomych nie zdążył nawet krzyknąć hej, za tobą jest wydra – opisywała całą sytuację Jen Royce
Byliśmy bezradni. Próbowałam ją kopnąć, ale natychmiast zaatakowała mnie w innym miejscu. Próbowałam ją powstrzymać i jakoś dopłynąć do brzegu, ale się nie dało – wyjaśniała Royce.
Wydra była bezwzględna dla kobiety
Kobiecie próbowali pomóc jej przyjaciele. Odganiali zwierzę, ale ono atakowało wszystkich. Najbardziej zaciekle gryzło 37-latkę. Walki nie ułatwiał rwący nurt i głęboka woda.
Była okrutna i nieustępliwa. Ugryzła mnie w twarz w kilku miejscach, w uszy, ręce, nogi, uda i kostkę – mówiła w rozmowie, którą cytuje Daily Mail.
Zwierzę najbardziej uszkodziło jej twarz i ręce. Agresywny ssak odgryzł jej kawałek ucha. W rozmowie z dziennikarzami przyznawała ze łzami w oczach, że nie wierzyła, iż wyjdzie już z tej rzeki.
Myślałam, że umrę. Byłam pewna, że ona mnie zabije – wyjawiała mieszkanka Bozeman.
Według ekspertów ataki wydr są niezwykle rzadkie. Szacuje się, że od 1875 roku na całym świecie miało miejsce tylko 59 ataków, w wyniku których osoby zostały ranne lub zmarły. Nie widomo, dlaczego wydra zaatakowała 37-latkę, ani co stało się ze zwierzęciem.