Ukradła miliony z firmy, bo płaciła za magiczne rytuały
Portal South China Morning Post poinformował o przypadku pewnej księgowej, która zdefraudowała 4,88 miliona juanów (około 2,7 milionów złotych) z firmowego konta. Kobieta okradła pracodawcę, by mieć środki na przeprowadzenie „magicznych rytuałów”. Uroki odczynić miał poznany przez nią w sieci tajski duchowny.
Jak ustalili dziennikarze South China Morning Post, 65-letnia pani Wang z prowincji Liaoning miała skomplikowane życie uczuciowe. W 2018 roku jej związek zaczął przeżywać kryzys. Kobieta uwierzyła, że dzięki interwencji sił nadprzyrodzonych wszystko szczęśliwie się ułoży.
Księgowa przyznała policjantom, że kiedy jej chłopak zagroził odejściem, zaczęła desperacko szukać pomocy. Jak wyznała, skusiły ją wróżby i horoskopy online, w które bardzo mocno uwierzyła. Uznała, że dzięki magicznym obrzędom jej ukochany nie zostawi jej na zawsze. Okazało się, że zamówienie magicznej praktyki nie jest tanie. Pani Wang postanowiła więc wspomóc swój budżet regularnymi przelewami z firmowego konta.
Poznanemu w sieci duchownemu zapłaciła równowartość prawie dwóch milionów złotych
Przeglądając ogłoszenia w sieci, znalazła anons „internetowego mistrza duchowego” o nazwisku Zhang. Mężczyzna wywarł na niej dobre wrażenie, więc zapłaciła mu prawie 400 000 juanów (około 220 tysięcy złotych) za odprawienie miłosnego rytuału. Zachęcona obietnicą udanego życia miłosnego, zaczęła szukać kolejnych duchowych mistrzów. Poznała mężczyznę imieniu Chen, który przekonał ją, że rytuał czarnej magii w tajskim stylu sprawi, że jej chłopak pokocha ją jeszcze mocniej. Obrzędy należało przeprowadzać regularnie, więc w zeszłym roku pani Wang dokonała 150 płatności na łączną kwotę 3,89 miliona juanów (prawie dwa miliony złotych) na rzecz mistrza Chen.
Dopiero wówczas szef księgowej zorientował się, że na koncie firmowym znajduje się zdecydowanie za mało pieniędzy. O sprawie powiadomił śledczych. Policyjne dochodzenie ujawniło, że firmowe pieniądze księgowa wydawała też na luksusowe torebki i ubrania. Nie poinformowano, jaka kara grozi byłej już pracownicy dużej firmy. Kobieta wyznała jedynie dziennikarzom, że jest przekonana, że wszystko, co zrobiła dla miłości, było słuszne.
