Wpadka w milionerach
Od wpadki minęło już trochę czasu, jednak wciąż pozostaje ona jedną z tych najbardziej pamiętnych w historii polskich teleturniejów. Tym razem nie chodzi jednak o zabawną lub absurdalną odpowiedź. W 578. odcinku programu wzięła udział Anna, której udało się wygrać etap eliminacji i przystąpić do walki o milion złotych. Nie spodziewała się jednak, że jej przygoda zakończy się tak szybko. Odpadła już na pierwszym pytaniu o 500 złotych. Jednak czy stało się to przez jej niewiedzę? Internauci są innego zdania...
Hubert Urbański źle przeczytał?
Jak brzmiało pytanie za 500 zł, które zakończyło przygodę Anny? Dotyczyło ono slangu korporacyjnego:
Jeśli korpoludy ciężko pracują, to właśnie siedzą w:
- A: w teczce
- B: w paczce
- C: w worku
- D: w kopercie
Chodzi oczywiście o odpowiedź C, ponieważ "work"" to po angielsku praca – w uproszczeniu czytamy "łork". Hubert Urbański przeczytał jednak ten wariant po polsku, przez co Anna nie wzięła pod uwagę, że to jest właśnie poprawna odpowiedź. Zaznaczyła błędną i dopiero wtedy prowadzący rozjaśnił całą sytuację:
A jeśli ci powiem, że "w worku" po angielsku to...?
The bag? – zapytała uczestniczka, próbując przetłumaczyć worek na język angielski.
E, nie. "W worku", "w łorku" – odpowiedział Urbański, tym razem wypowiadając poprawnie.
Anna zakończyła grę z wyraźnie niezadowoloną miną. Zdała sobie wówczas sprawę ze swojej pomyłki. Ale czy na pewno porażka w teleturnieju była w zupełności jej winą? Dyskusję na ten temat rozpoczęli po emisji odcinka internauci:
Na miejscu tej Ani zrobiłabym aferę. Źle przeczytane pytanie. To ma być turniej wiedzy, nie jakaś gra w podpuchę.
Prosze o zwolnienie prowadzacego w trybie natychmiastowym
Biedna dziewczyna. Pytanie żenujące.Okropne pytanie. Bardzo współczuję uczestniczce, która je dostała. Nie do wykombinowania odpowiedź.
Jednak nie wszyscy internauci stanęli w obronie Anny:
Padło pytanie - nie znała odpowiedzi i odpadła. Nie rozumiem o co afera.
Pragnę wszystkich bardzo serdecznie uświadomić, że uczestniczka ma napisane pytanie na monitorze.
Czy rzeczywiście mówi się "w łorku"?
Uwagę przykuwa komentarz jednej z internautek, która na samym początku oznajmiła, że pracuje w korporacji. Przyznała, że w ich slangu bardzo często pojawiają się wyrazy z języka angielskiego i nie jest to niczym niezwykłym. Zwróciła jednak uwagę, że nikt nie używa sformułowania "w łorku" w taki sposób, jak zostało to zaprezentowane w pytaniu. Zdaniem internautki komunikacja wygląda nieco inaczej:
Jako typowy korposzczur muszę dodać że w korposlangu mamy naprawdę dziwne słowa, ponglish na porządku dziennym i tak dalej… ale NIKT nie używa „work” w taki sposób jak zaprezentowane w pytaniu. Nie mówimy „idę do łorka” albo „u nas w łorku…” jeśli już to „w biurze”, w „pracy” „w korpo”.
Jej zdaniem uczestniczka powinna złożyć zażalenie, bo prowadzący źle przeczytał angielski wyraz, a prawidłowa wymowa była konieczna do właściwego zrozumienia pytania:
Gdy w pytaniach pojawiają się np. zagraniczne nazwiska to prowadzący nie czyta ich fonetycznie po polsku. Chopin to „Szopen” i tak trzeba to czytać. W przypadku tego pytania również powinien przeczytać to inaczej, bo prawidłowa odpowiedź to w mówionej wersji nie w worku tylko coś w stylu łorku (łerku). Ta Pani powinna złożyć zażalenie, pytanie nie miało prawidłowej odpowiedzi w wersji zaprezentowanej przez Urbańskiego.