fot. Shutterstock
"Zostałam napadnięta!" – tak brzmiało zgłoszenie 26-letniej kobiety, które niedawno wpłynęło do szczecińskich funkcjonariuszy. Policjanci natychmiast ruszyli na pomoc zgłaszającej, jednak przedstawiona przez nią wersja wydarzeń nie była zgodna z prawdą.
Wezwała policję, bo została wyproszona z randki
Mundurowi bardzo poważnie potraktowali zgłoszenie kobiety i natychmiast udali się pod wskazany przez nią adres. Po chwili zaczęli mieć jednak pewne wątpliwości. 34-latek, którego zgłaszająca oskarżyła o napaść, przedstawił policjantom zupełnie inny przebieg zdarzeń.
Mężczyzna wyjaśnił funkcjonariuszom, że zna kobietę i tego wieczoru umówił się z nią na romantyczne spotkanie. Potwierdziła to również korespondencja telefoniczna. W trakcie randki kobieta miała zachowywać się niestosownie i wszczęła awanturę. 34-latek wraz z kolegą postanowił wyprosić ją z mieszkania. Ta, w akcie zemsty, wezwała policję.
26-latka stanie przed sądem
Zgłaszająca nie odniosła się w żaden sposób do wersji zdarzeń, która przedstawił jej znajomy. Dlatego policjanci ukarali ją mandatem za bezpodstawne wezwanie. Na tym jej problemy się nie skończyły, bo kobieta pod koniec interwencji znieważyła mundurowych.
26-latka została zatrzymana i wkrótce odpowie przed sądem za popełnione przestępstwo. Za znieważenie funkcjonariusza publicznego grozi bowiem kara do 2 lat pozbawienia wolności. W chwili zdarzenia zgłaszająca była nietrzeźwa. Badanie alkomatem wykazało, że miała w organizmie blisko 2 promile.
"Macie tu na dobry obiad i nie róbcie ceregieli"
Tak do policjantów zwrócił się 58-latek, który wrzucił do radiowozu 200 złotych. Mężczyzna chciał w ten sposób uniknąć mandatu za popełnione wykroczenie drogowe. Za próbę przekupienia funkcjonariuszy grozi mu teraz do 10 lat pozbawienia wolności.