Co dziś robi „Pan Tik-Tak”?
Ponad trzydzieści lat temu do Krzysztofa Marca przylgnęła etykietka "Pana Tik-Taka". Muzyk przez 14 lat prowadził jeden z polskich programów dedykowanych najmłodszym widzom. Zastąpił Marka Gaszyńskiego, który "Tik-Takiem" był trzy lata.
Nim Krzysztof Marzec trafił do telewizji, był jednym z najbardziej wziętych DJ-ów w PRL-u. Choć z wykształcenia jest ekonomistą, prawnikiem i stewardem, to swoje zawodowe życie poświęcił głównie muzyce. Grał w kapeli weselnej, zespole ZOO (gdzie śpiewał Robert Janowski), prowadził audycje muzyczne, komponował piosenki i występował w telewizji.
Na srebrny ekran trafił w 1983 roku jako członek emitowanego na żywo "Studia Lato". Tam zajmował się przeprowadzaniem wywiadów i prezentowaniem teledysków. Był też Skautem Klipem należącym do grupy Skautów Piwnych, stworzonej przez Janusza Rewińskiego i Krzysztofa Piaseckiego.
W międzyczasie komponował piosenki. Nim został gospodarzem "Tik-Taka", napisał utwór "Ja jestem pan Tik-Tak". Nie wiedział wtedy jeszcze, że piosenka będzie o nim samym.
Kiedy w 1999 roku "Tik-Tak" zniknął z anteny, Krzysztof Marzec zaczął współtworzyć inne audycje dla najmłodszych. Na ekranie już się nie pojawiał. Napisał i zaaranżował piosenki dla "Ciuchci", "Budzika", "Jedyneczki" i "Domisiów".
Krzysztof Marzec żyje muzyką
Jest autorem największych hitów Fasolek (tworzy dla nich do dziś) i zespołu LO 27. Od lat zajmuje się również tworzeniem oprawy muzycznej do seriali. Jest autorem muzyki do pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie". Napisany przez niego utwór zaśpiewał Grzegorz Markowski. W sumie Marzec skomponował ponad 1,5 tysiąca muzycznych hitów.
Kilka lat temu powrócił do gry w zespole muzycznym. Jest członkiem grupy "The Plants".
W 2020 roku Krzysztof Marzec zachorował na covid. Jak donosiły media, bardzo źle zniósł zakażenie wirusem SARS Cov-19. Jak pisali dziennikarze Interii, przez długi czas nie miał ochoty wziąć gitary do ręki, a o komponowaniu nie chciał nawet słyszeć... Schudł prawie dziesięć kilo, nie miał na nic siły. Tylko dzięki wsparciu bliskich wrócił do pracy.
Dziś - jak mówi - "cieszy się chwilą", a w przyszłość patrzy z "ostrożną nadzieją".