Ostatnie dni legend popkultury budzą wiele wątpliwości. Miłośnicy talentu Marilyn Monroe, Elvisa Presley’a, Tupaca, Kurta Cobaina, Michaela Jacksona, Jimiego Hendrixa, Jima Morrisona i Bruce’a Lee do dziś zastanawiają się, jak naprawdę wyglądała ich śmierć. A może została wymyślona, a oni nadal żyją? A może ktoś "pomógł" w tym, by odeszli? Od lat fani analizują dostępne informacje. Nie brakuje też teorii spiskowych. Kto ma rację? Jakie są fakty? Paulina Sawicka i Mateusz Opyrchał przybliżą najbardziej frapujące historie. "Elvis żyje! ...i inne historie" już 1 listopada po 20:00 w RMF FM.
Elvis Presley żyje?
Śmierć Elvisa Presleya została oficjalnie stwierdzona 16 sierpnia 1977 roku. Od tego czasu minęło niemal 50 lat. Historia odejścia niekwestionowanego króla muzyki posłużyła do wyprodukowania wielu - często sprawnie udokumentowanych - teorii spiskowych. Warto przypomnieć, że spora część wiernych fanów w styczniu każdego roku obchodzi urodziny króla rock'n'rolla, wierząc, że i on świętuje je gdzieś na tropikalnej wyspie. Ich zdaniem Elvis żyje, ponieważ zupełnie nie przypominał siebie w trumnie. Wielbiciele twierdzą, że musiała tam leżeć figura woskowa, bo ważyła 77 kg, podczas gdy gwiazdor pod koniec życia przytył do ok. 115 kg. Raport koronera nigdy nie został upubliczniony, a akt zgonu – jak stwierdzili grafolodzy – został podpisany przez… samego zmarłego.
Kto zabił Bruce'a Lee?
Bruce Lee zmarł 20 lipca 1973 roku. Oficjalnie ustalono, że jego śmierć była skutkiem obrzęku mózgu spowodowanego przez pomieszanie środków przeciwbólowych ze środkami odurzającymi. Istnieje jednak wiele teorii, według których przyczyny zgonu są zupełnie inne.
Część fanów wierzy, że Lee zginął od ciosu “wibrującej pięści”, który mieli zadać mnisi Shaolin za zdradzenie Zachodowi tajników sztuk walki. Inni twierdzą, że aktor został zamordowany przez mafijne triady, bo nie chciał im płacić za ochronę. Są też tacy, którzy uważają, że nad jego rodziną ciążyła klątwa rzucona przez chińskich kupców. Tą koncepcję miała potwierdzić śmierć syna Bruce'a Lee. Brandon Lee zginął dokładnie 20 lat po ojcu na planie filmu "Kruk". W 1993 roku został śmiertelnie postrzelony podczas kręcenia sceny napadu.
Marilyn Monroe została zamordowana?
Marilyn Monroe zmarła 5 sierpnia 1962 w Los Angeles. Według protokołu z sekcji zwłok, przyczyną śmierci było „ostre zatrucie barbituranami spowodowane przyjęciem nadmiernej dawki”, a puste opakowania po Nembutalu i Woloralu znaleziono w jej sypialni. Śmierć 36-letniej aktorki uznano za „prawdopodobne samobójstwo”, zwłaszcza że artystka już wcześniej miała próby samobójcze. Te informacje nie przekonały jednak wszystkich.
Wiele osób zaczęło zastanawiać się, co naprawdę stało się z gwiazdą kina? Kto jej "pomógł"? I komu zależało na tym, by "zniknęła"? Fani zaczęli dociekać. Przez lata o śmierć gwiazdy oskarżano wielokrotnie klan Kennedych, mafię, a także CIA i FBI. Wiele osób podejrzewało morderstwo.
Mówiło się, że gospodyni aktorki wyznała dziennikarzowi, że kilka godzin przed śmiercią Marilyn, w jej domu pojawił się Robert Kennedy. Między Marylin a nim doszło do potwornej kłótni. Choć według oficjalnych dokumentów ciało Marilyn Monroe gosposia znalazła około 3 w nocy piątego sierpnia, Anthony Summers, autor biografii: "Tajemnice Marilyn Monroe: Nieznane nagrania", dotarł ponoć do osób, które... wiedziały o jej śmierci już kilka godzin wcześniej. Najpierw do żony nieżyjącego już rzecznika prasowego Marilyn, która przyznała, że wiadomość dostali o 22:30 czwartego sierpnia. Pytanie brzmi: co zdarzyło się między 22:30 a 3 w nocy, i czemu ukryto prawdę?
Idąc tym tropem, Summers dotarł do kierowcy karetki wiozącej Marilyn do szpitala. Jak się okazało, jeszcze żywą, choć nieprzytomną. To była szokująca wiadomość. Następna potwierdzała, że Marilyn zmarła w karetce, która... zawróciła i odwiozła zmarłą do domu. Wreszcie emerytowani agenci FBI przyznali, że cały sztab ludzi pracował nad zatuszowaniem okoliczności śmierci gwiazdy. Jim Doyle, były agent FBI potwierdził też Summersowi, że nic nie wskazywało na morderstwo.
Więcej historii związanych z tajemniczymi okolicznościami śmierci gwiazd usłyszycie w programie Pauliny Sawickiej i Mateusza Opyrchała "Elvis żyje! ...i inne historie".