Lubiana przez tysiące Polaków podróżniczka opublikowała na swoim Facebooku wpis, w którym dzieli się mrożącą krew w żyłach historią. 45-letnia Wojciechowska doznała wypadku, w wyniku którego musiała przejść operację, która nie należała do najłatwiejszych… Na szczęście wszystko jest już w porządku.
„Teraz mogę podzielić się z Wami tą informacją, bo już wiem, że jest i że będzie dobrze. W drodze na kolejny kraniec świata miałam wypadek motocyklowy. Chwila nieuwagi, mój błąd, niestety” – pisze Martyna pod zdjęciem, na którym prezentuje konsekwencje swojego wypadku: „Skomplikowane złamanie obojczyka z przemieszczeniem, konieczna była operacja, tytanowy implant, kilka śrub i 21 szwów... O centymetry minęłam głową barierę energochłonną, zatrzymał mnie bark”.
W post scriptum swojego wpisu dodaje:
„Motocykl poszedł do kasacji. Trochę szkoda, choć to przecież najmniej istotne... Ale biorąc pod uwagę, że jednośladami jeżdżę od 10. roku życia i mam za sobą ponad trzydzieści sezonów motocyklowych (a to pierwszy tak poważny w skutkach wypadek), to i tak statystykę mam dobrą. Poza tym motocykle są wspaniałe, to ludzie popełniają błędy!”.
„Mogę więc powiedzieć, że miałam duuużo szczęścia i bardzo to doceniam. I jeszcze bardziej wierzę w to, że niemożliwe nie istnieje! Los chciał przetrącić mi skrzydło, a teraz odrasta jeszcze silniejsze – z tytanu... A ja zamierzam latać wyżej niż kiedykolwiek!” – dodaje podróżniczka.
Nieprzyjemny incydent nie zniechęcił jej jednak do dalszych wypraw: „Już niedługo będę na kolejnym krańcu świata. Po to, żeby wciąż doświadczać, poznawać, pisać i realizować o tym filmy dokumentalne. Dla siebie i dla Was! Jak widzicie blizna jest konkretna, ale ja wierzę, że blizny są jak tatuaże. Tylko że mają lepszą historię. I tego będę się trzymać zawsze!”.
Pani Martyno, życzymy szybkiego powrotu do pełni sił i aby szczęście już nigdy więcej Pani nie opuszczało!