"Dużo firm, na lunch, na kawę, na ciacho wpadną..."
Opole. To właśnie tutaj, w jednym z najstarszych miast w Polsce, swój lokal prowadzą małżonkowie: Kasia i Daniel. Przez siedemnaście lat mieszkali w Wielkiej Brytanii, a smaki, które mieli okazję poznać na Wyspach, przenieśli do menu w „Caverna Cafe”. Właścicieli wspiera tata 42-latki, pan Bolesław, który widząc zapał córki, chciał pomóc. „Całe życie marzyłam o małej kawiarni, a pochodzę z rodziny gdzie mój ojciec prowadził biznesy. Jakieś ambicje we mnie też wyrobił” – tłumaczy Kasia. Plan wydawał się prosty: „Wynajęliśmy tutaj te 100m2, nowoczesny budynek, dużo firm, na lunch, na kawę, na ciacho wpadną...” – słyszymy w odcinku. Lokal świeci jednak pustkami. Z pomocą przychodzi Magda Gessler:
Brytyjska kawiarnia na skrzyżowaniu w Opolu. Kto wpadł na tak szalony pomysł?
"Czas, żeby Kasia I Daniel wrócili do korzeni"
Wystrój, jak sama przyznaje, „jest bardzo w porządku”. Nie zabrakło jednak pewnych niedociągnięć, nad którymi należy popracować. Kuchenne rewolucje czas zacząć. „Czas, żeby Kasia I Daniel wrócili do korzeni” – rzuca znana w całej Polsce restauratorka. „Caverna Cafe” zmienia się w lokal o nazwie „Chrupiąca Kalarepa Bistro”. Na talerzach gości mają pojawić się: oberiba, a więc wariacja Magdy Gessler nt. zupy z kalarepy, pielmieni z kaczki, z pruszonymi jabłkami na maśle, pieczeń z ekologicznej karkówki wieprzowej, do tego puree z topinamburu.
Wystrój? Nie będę burzyć tego wystroju, dlatego dołożymy wszystko to, co z naszej ziemi, czyli kalarepa tu będzie rządzić. Kolory będą: biały, jasnozielony z odrobiną folkloru właśnie ziemi tutejszej z Opola – dodaje kreatorka smaku i stylu.
Warzywa, tradycyjny opolski wzór i bogactwo lokalnej tradycji – w „Chrupiącej Kalarepie” ma być nastrojowo, przytulnie i elegancko. "W sam raz, by w świetny nastrój wprowadzić pierwszych gości" – zaznacza lektor.
Co po programie?
Oficjalna kolacja dobiega końca, a prowadząca „Kuchenne rewolucje” podkreśla: „Kasia dziś była prawdziwa bohaterka, walczyła jak lwica i było pysznie”. Do lokalu wraca trzy tygodnie później. 42-letnia właścicielka przyznaje, że klientów jest już dużo więcej. Czas na degustację…
Jest naprawdę wyjątkowo dobrze jak na ludzi, którzy nie mają zawodowej profesjonalnej kucharki. Przepyszne pielmieni i karkówka. Naprawdę idziecie w bardzo dobrym kierunku, bardzo dobrej domowej restauracji. Wam się to uda.
…i werdykt:
No cóż, w „Chrupiącej Kalarepie” jest jak w chrupiącym niebie.
Wydaje się, że restauracja dalej działa, a jej średnia ocena na podstawie 51 opinii z Google’a sięga 4,5 gwiazdek.