„Nie zabierajcie ich do domu”
Wiosna to czas, w którym przyroda budzi się do życia! Przechadzając się po zielonych lasach szybko można dostrzec, jak wiele zmieniło się w bardzo krótkim czasie – jeszcze kilka tygodni temu próżno było bowiem szukać tak wyraźnych oznak tej wspaniałej pory roku: dziś zagajnikach tętni życie! Wiosną pojawiają się również nowi, leśni lokatorzy, którzy już od początku swojego życia są niestety narażeni na wiele niebezpieczeństw. Ich „obroną” jest m.in. bezruch, a takie zachowanie jest nierzadko błędnie interpretowane przez człowieka. Lasy Państwowe wystosowały specjalny apel, w którym wyjaśniają powody takiego postępowania wśród zwierząt, a także wskazują, jak prawidłowo zareagować w momencie, gdy spotkamy na swojej drodze nieoczekiwanego, małego towarzysza.
(…) O takiej porze roku, jaką mamy obecnie, w lesie można spotkać małe, świeżo urodzone zwierzęta. Apelujemy do wszystkich i przypominamy - nie zabierajcie ich do domu, nie przywoźcie do nadleśnictwa, siedzib parków krajobrazowych, lekarzy weterynarii (…) – można przeczytać w mediach społecznościowych.
Jak się zachować?
W dalszych słowach autorzy wpisu wyjaśnili, dlaczego należy postąpić w taki, a nie inny sposób.
Samice saren i jeleni oraz innych zwierząt po urodzeniu zostawiają dzieci bez opieki, gdyż takie nowo narodzone maluchy są zbyt słabe, by podążać za matką. Samica powraca do ukrytego malca w porze karmienia. Jedyną obroną malca jest pozostanie - bez względu na sytuację - w bezruchu. W połączeniu z brakiem zapachu (natura uczyniła maluszka niemal bezwonnym), ryzyko znalezienia go przez drapieżnika jest baaaaaardzo niewielkie. Niestety, malca może znaleźć nieświadomy sytuacji człowiek. Nie widząc w pobliżu matki, nabiera od razu przekonania, że maluch jest sierotą, a bezruch jest oznaką osłabienia. Wtedy postanawia go ratować (…).
Jak może zakończyć się takie postępowanie? W wielu przypadkach nie ma co liczyć na happy end, a zwierzak może nawet stracić życie…
Maluchy są zabierane do domów, a tam dopiero zaczyna się ich prawdziwy dramat. Większość z nich na skutek niewłaściwego pokarmu (bo przecież potrzebuje mleka swojej matki, a nie krowiego czy modyfikowanego z supermarketu) umiera z powodu biegunki. Dramat takiego ratowanego malucha może też mieć inny scenariusz, niektórzy bowiem chcą zawieźć młode z powrotem do lasu, lecz niestety raz dotknięte przez człowieka, nawet muśnięte, nabywa ludzkiego zapachu. Powracająca matka nie zbliży się do dziecka, ponieważ będzie czuła zapach człowieka. Młode umiera więc z głodu w lesie. W tak nieszczęśliwy sposób kończą się często nieprzemyślane decyzje człowieka (…).
Na zakończenie pojawiła się również prośba o to, by podczas leśnego spaceru z psem trzymać swojego pupila na smyczy:
(…) Często, nawet w kanapowcach, w lesie odzywa się pierwotny instynkt i mogą zagryźć bezbronnego, nowo narodzonego malucha (…).
Jak widać, tajemniczy świat zwierząt często rządzi się swoimi prawami, do których powinniśmy się dostosować. Dzięki temu wszyscy będziemy mogli cieszyć się z dobrodziejstw Matki Natury.