Poplista

1
Zalia Diament
2
Switch Disco, Charlotte Haining, Felix I Found You
3
sanah Miłość jest ślepa

Co było grane?

19:34
Röyksopp Here She Comes Again (Remix)
19:36
Sara James Salty
19:44
Shakin' Stevens Merry Christmas Everyone

Gdy zapominamy o pandemii, w Szanghaju jest lockdown. Jak wygląda życie w tym mieście?

W marcu praktycznie zdjęliśmy maseczki, a teraz zapominamy o stanie epidemii, który właśnie został zniesiony. Choć w Polsce koronawirus powoli przechodzi do historii, to w Szanghaju wciąż obowiązuje twardy lockdown. Jak żyje się mieszkańcom tego miasta w tak trudnych warunkach? Na te pytania odpowiedziała Weronika Truszczyńska, która była gościem internetowego Radia RMF24. Całą treść rozmowy znajdziecie poniżej.
fot. Shutterstock

Koronawirus w Polsce. Koniec stanu epidemii od poniedziałku

Pod koniec marca pożegnaliśmy kwarantannę, izolację oraz maseczki (za wyjątkiem szpitali, przychodni, aptek etc.). Zaś w poniedziałek, po ponad dwóch latach, przestał obowiązywać stan epidemii związanej z koronawirusem. Zastąpił go stan zagrożenia epidemicznego, który pozostawia pewnie środki pomagające zwalczać wirusa. Wśród nich jest m.in. możliwość kierowania pracowników na pracę zdalną. Więcej szczegółów możesz znaleźć na portalu RMF24.pl:

Już nie stan epidemii Covid-19, a stan zagrożenia epidemicznego. Co się zmienia?
Od dzisiaj w Polsce przestał obowiązywać stan epidemii związanej z koronawirusem. Zastąpił go stan zagrożenia epidemicznego. Stan epidemii obowiązywał od 20 marca 2020 roku.

Chiny wciąż nie zapominają o koronawirusie

Choć w Polsce w zasadzie zapominamy już o koronawirusie, to Chiny wciąż nie uporały się z pandemią. Wręcz przeciwnie. Tamtejszy rząd wciąż kontynuuje politykę "zero covid", która skutkuje twardym lockdownem w Szanghaju. Ta 26-milionowa metropolia od kwietnia jest praktycznie zamkniętym miastem. Mieszkańcy nie mogą tam swobodnie wychodzić na zewnątrz. O sytuacji w Szanghaju opowiedziała nam Weronika Truszczyńska, która była gościem w internetowym Radiu RMF24. Polka mieszkająca w Szanghaju przybliżyła nam sytuację covidową, jaka teraz panuje w Chinach.

Od 1 kwietnia na Szanghaj nałożony jest lockdown, co wiąże się z wieloma restrykcjami, jeśli chodzi o poruszanie się po mieście, czy nawet po osiedlu. Niektórzy są w dalszym ciągu zamknięci w domach, bez wyjścia. Inni mogą wychodzić tylko na osiedle, a nieliczna grupa poza nie. Aczkolwiek jest to zdecydowana mniejszość mieszkańców – mówi sinolożka.

Chińskie władze ściśle kontrolują przestrzeganie lockdownu, jeszcze bardziej niż w Polsce. Czy da się w jakiś sposób obejść te ograniczenia?

Da się. Jeśli ktoś w nocy przeskoczy przez płot i nikt go nie złapie, to da się. Ale nie jest to legalne i na pewno jest to ryzykowne. To wygląda w ten sposób, że na osiedlach kontrolowana jest liczba zakażeń. Jeżeli na danym nie było żadnych infekcji przez dwa tygodnie, to osoby mieszkające na takim osiedlu mogą wyjść poza nie. Ale różnie to bywa. Na niektórych osiedlach zarządcy zabraniają wejścia osobom postronnych, bo jest to według nich zbyt niebezpieczne. Jeśli na jakimś osiedlu były przypadki koronawirusa, to jego mieszkańcy nie mogą w ogóle wychodzić z domów, albo mogą wychodzić tylko w granicach osiedla – wyjaśnia.

Jak robi się zakupy w trakcie twardego lockdownu?

Zakaz wyjścia z domu wiąże się nie tylko z brakiem możliwości spędzania czasu na zewnątrz, ale także z... kłopotami w robieniu zakupów. Jak mieszkańcy Szanghaju uzupełniają lodówki w tak niesprzyjających czasach?

Wszystkie zakupy, jakie zrobiłam do tej pory, były robione przez Internet, z dowozem. Na początku było bardzo trudno, bo w pierwszym tygodniu, czyli na początku kwietnia, te zakupy online były bardzo ograniczone. Ale już tak po dwóch tygodniach zaczęło otwierać się coraz więcej miejsc i zrobienie takich zakupów było prostsze. Te pierwsze dwa tygodnie, to były rzeczywiście straszne pod tym względem. Jak ktoś nie miał zapasów, to myślę, że musiał się bardzo ograniczać. Jeżeli chodzi o jedzenie, to w tym momencie jest już lepiej. Ale z dobrych wiadomości, to od 16 maja ma się już więcej rzeczy otworzyć. Tylko to są bardzo niekonkretne informacje, więc ciężko stwierdzić, o co dokładnie może chodzić – opowiada.

Niestety, twardy lockdown oznacza nie tylko izolację społeczną, ale także spory dyskomfort psychiczny. Dla wielu mieszkańców Szanghaju cała sytuacja jest bardzo trudna do zniesienia. Część z nich rozważa nawet wyprowadzkę z Chin.

Na pewno jest duży problem, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne ludzi. Wiele osób ma gorszy nastrój przez to, że od 45 dni nie mogą wyjść z domu, a wiele z tych osiedli było już zamkniętych wcześniej. Więc bywają osoby, które np. od 60 dni już nie wychodziły z domów. Jeżeli chodzi o ucieczki, no to rzeczywiście – jeżeli chodzi o taką wyższą klasę średnią – to są osoby, które chcą z Chin po prostu wyjechać. W najpopularniejszej chińskiej wyszukiwarce skoczyły w górę zapytania o emigrację do Kanady, więc na pewno za kilka tygodni zobaczymy jakiś taki skok tych wyjazdów. Problem w tym, że na to pozwolić mogą sobie tylko zamożni ludzie. To są ogromne koszty: od zdobycia jakiejś zielonej karty, czy to w USA, czy to w Kanadzie, po paszport. Nie jest to proste dla Chińczyków – tłumaczy.

Jak działa służba zdrowia?

Chińska służba zdrowia przez pierwsze dni lockdownu praktycznie nie radziła sobie z ilością zgłoszeń. Dochodziło do sytuacji, że karetki nie przyjeżdżały po wezwaniu pomocy, lub było już na nią za późno.

Jeżeli chodzi o dostęp do szpitala, to z tym również był bardzo duży problem w pierwszych tygodniach. Oczywiście, to już się poprawiło, ale przez pierwsze tygodnie było bardzo ciężko. Zdarzały się sytuacje, że ktoś potrzebował pomocy lekarskiej na moim osiedlu, a jej nie otrzymał. Dwa tygodnie temu znaleziono tutaj kogoś martwego, ale nie wiem, kto to był. Nie znam szczegółów, ale mogę tylko podejrzewać, bo mieszkam na starym osiedlu, gdzie mieszka dużo starszych osób. Mogło być tak, że ktoś albo miał zawał, albo inny wypadek zdrowotny i po prostu nie dojechała do niego karetka [...]. Podejrzewam, że takich sytuacji mogło być trochę więcej. Teraz jest już trochę lepiej. Z tego co wiem, to szpitale i nawet kliniki weterynaryjne mają dyżury. Jeżeli ktoś jest na tych bardziej otwartych osiedlach, to na pewno będzie mógł wyjść do szpitala czy do weterynarza. Ale tak jak mówiłam, przez pierwsze trzy tygodnie to była tragedia – usłyszeliśmy.

Internetowa stacja informacyjno-muzyczna tworzona przez zespół Faktów i prezenterów RMF FM. Rzeczowo i konkretnie, o tym, co najważniejsze! Informujemy i komentujemy na bieżąco!

Do tego codzienne rozmowy publicystyczne: 7 pytań o 7:07, Poranna rozmowa Roberta Mazurka (o 8:02), Rozmowa w samo południe (12:02), Popołudniowa rozmowa (18:02) w rozszerzonej formie.

KLIKNIJ TUTAJ I POSŁUCHAJ JUŻ TERAZ!

 

Jak żyją pracownicy, którzy nie mogą pracować zdalnie?

A co z pracownikami, którzy pracują w najważniejszych zawodach, wykluczonych z pracy zdalnej? Dla takich osób wydaje się specjalne przepustki, jednak koronawirusowe restrykcje są wtedy jeszcze surowsze.

Takim pracownikom wydaje się specjalne przepustki, by wyjść ze swoich osiedli. Tylko że po wyjściu do pracy, oni zazwyczaj nie mogą wrócić do domów na swoich osiedlach, co oznacza, że często śpią w firmach. W ten sposób działa, chociażby szanghajska giełda, która w dalszym ciągu normalnie funkcjonuje. Pracownicy giełdy od tych 45 dni po prostu nie wrócili do swoich domów. Oni tam śpią w biurach przez cały czas. W jeszcze gorszej sytuacji są dostawcy jeżdżenia, dzięki którym tak naprawdę możemy żyć. Oni mieszkają bardzo często w namiotach na ulicy – wyjaśnia.

Na razie zapowiedziano, że w Szanghaju otworzy się więcej restauracji i punktów usługowych. Największym wyzwaniem będzie jednak powrót dzieci do szkół, które wkrótce będą musiały przystąpić do egzaminów końcowych.

Dla osób, które będą mogły wyjść po raz pierwszy, największym szczęściem będzie prawdopodobnie po prostu to, że będą mogły wyjść na zewnątrz i przejść się gdzieś dalej, niż tylko wokół swojego osiedla – kończy Truszczyńska.

Dlaczego UFO coraz rzadziej odwiedza Polskę? "Troszeczkę wyszło z mody"
W internetowym Radiu RMF24 Paweł Jawor rozmawiał z Olgą Drendą, pisarką, antropolożką kultury i ducholożką - jak siebie przedstawia - o tym, czy w drugiej dekadzie XXI wieku wiara w przybyszów z kosmosu nadal jest silna, dlaczego UFO rzadziej...

Źródło: Radio RMF24

Polecamy

Więcej z kategorii

Najchętniej czytane