Dzisiejsza grafika Google Doodle przypomina nam postać Krzysztofa Komedy, a właściwie Krzysztofa Trzcińskiego – wpływowego kompozytora filmowego, pianisty jazzowego, który z wykształcenia był laryngologiem. Pomimo tego, że nigdy nie szkolił się w zakresie kompozycji, harmonii czy orkiestracji, to właśnie jego muzyczna kariera przyniosła mu międzynarodową sławę. W sumie Komeda napisał muzykę do ponad 65. filmów, m.in. „Niewinnych czarodziejów” Andrzeja Wajdy, „Do widzenia, do jutra” Janusza Morgensterna, „Noża w wodzie”, „Matni”, „Dziecka Rosemary” i „Nieustraszonych pogromców wampirów” Romana Polańskiego.
Komeda urodził się 27 kwietnia 1931 roku w Poznaniu, a dziś mógłby świętować swoje 91. urodziny. Charakterystyczna estetyka Komedy i przełomowy styl komponowania jazzowego jest celebrowany do dziś, a jego pamięć jest upamiętniana na corocznym Komeda Jazz Festival a także na Festiwalu Muzyki Filmowej Krzysztofa Komedy. Gość specjalny ubiegłorocznej edycji drugiego z wymienionych wydarzeń, wybitny pianista Janusz Olejniczak, w jednym z wywiadów tak wspominał tego artystę:
Jazzmani mówią o Komedzie, że to romantyk, "Chopin jazzu". Istotnie, widać to w wielu utworach. Grywałem Komedę na moich klasycznych koncertach i w kraju, i zagranicą. Zdarzało się, że pytano mnie potem, czyje to kompozycje, bo „ten Chopin” jest jakiś inny. Kiedy odpowiadałem, że to muzyka do filmów na przykład Polańskiego, niektórzy zaczynali się orientować, i rozpoznawali - no tak, to przecież kołysanka z „Rosemary’s Baby”.
Tragiczna śmierć Krzysztofa Komedy
Trzciński po zakończeniu studiów medycznych w 1955 roku rozpoczął pracę w klinice laryngologicznej w Poznaniu. Jednak ciągle rozwijał swój muzyczny talent, a dla potrzeb występów scenicznych zaczął używać pseudonimu „Komeda”, tak aby jego współpracownicy i przełożeni nie odkryli jego fascynacji. W tamtych latach muzyka jazzowa nadal traktowana była w Polsce nieufnie, a za granie jej w poznańskich lokalach rozrywkowych artysta został nawet usunięty ze Związku Młodzieży Polskiej. Wkrótce jednak nie dało się już ukryć, że Komeda to Trzciński i kompozytor musiał wybrać swoją dalszą ścieżkę kariery. Porzucił więc laryngologię i już do końca życia był związany zawodowo z muzyką.
Od 1968 roku Komeda przebywał w Los Angeles, gdzie pracował z Romanem Polańskim nad muzyką do filmu „Dziecko Rosemary”. To właśnie tam po jednej z imprez Komeda i pisarz Marek Hłasko postanowili pójść na spacer. Podczas niego muzyk spadł ze stromej skarpy na asfalt i zranił się poważnie w głowę. Jego stan pogarszał się z dnia na dzień – Komeda skarżył się na migreny, a pewnego dnia stracił nawet przytomność. Badania neurologiczne wykazały krwiaka mózgu. W końcu został przewieziony przez swoją żonę Zofię do Warszawy i zmarł w tamtejszym szpitalu 23 kwietnia 1969 roku.