W południowo-zachodnich Niemczech, pomiędzy Alpami a gęsto zalesionym parkiem przyrody Schönbuch, leży Tybinga, miasto uniwersyteckie, które swoim urokiem może przypominać scenerię z bajek Disneya. Ponieważ prawie nie ucierpiało ono podczas II wojny światowej, może się pochwalić doskonale zachowanym starym miastem, z brukowanymi uliczkami i wiekowymi drewnianymi domami. Przez centrum miasta przepływa rzeka Neckar, tworząc na swoim środku małą wyspę, Neckarinsel, która na wiosnę pokryta jest kwiatami, zaś jesienią lśni złotym blaskiem.
Tybinga leży w Szwabii, historycznej i etnograficznej krainie słynącej z oszczędności. Jest to również jedno z najbardziej słonecznych miejsc w kraju, dzięki czemu jest znacznie bardziej radosne niż pozostałe, bardziej ponure i deszczowe regiony. Tybinga, będąc miastem akademickim, jest małe, ale dynamiczne – z 90 tys. mieszkańców ponad 27 tys. to studenci tamtejszego uniwersytetu. Ale to nie wszystko, co charakteryzuje tę miejscowość: jest ona przede wszystkim innowacyjna i ekologiczna i słynie ze swojej „zielonej” reputacji.
Zielona Tybinga jest jednym z najbardziej wegańskich miast Europy
Tybinga była jednym z centrów niemieckich protestów studenckich w 1968 roku, które miały miejsce w całych Niemczech Zachodnich. Uczestnicy manifestacji postanowili odrzucić tradycjonalizm i ówczesne autorytety, co wpłynęło na ekologiczną wrażliwość miasta. Tybinga stała się nawet oficjalnym uczestnikiem Veganuary – corocznego wyzwania, które odbywa się w styczniu i zachęca ludzi do przejścia na weganizm. Jedna z mieszkanek miasta, która żyje tam już od 12 lat, przyznała w wywiadzie dla BBC:
Mieszkańcy są często aktywni politycznie, pielęgnują świadomość na tematy społeczne i ekologiczne oraz wnoszą wkład w scenę kulturalną, organizując koncerty, wykłady, festiwale i imprezy. Jedzenie oferowane na tych wydarzeniach jest zazwyczaj również wegańskie.
McDonald’s pozywa Tybingę za jej nowy podatek
Tybinga jest również stale przebudowywana tak, aby była coraz bardziej przyjazna dla środowiska. Szerokie i dobrze zintegrowane ścieżki rowerowe oraz wysokie opłaty parkingowe sprawiają, że miasto jest bardzo nieprzyjazne dla samochodów. Zielony status Tybingi jeszcze bardziej podkreśla nowy podatek nałożony na początku 2022 roku. Nazywa się on „Verpackungssteuer”, czyli „podatek od opakowań” i nakłada on dodatkową opłatę w wysokości 50 euro centów (ok. 2.35 zł) na każde jednorazowe opakowanie – od kubków do kawy, po talerze na posiłki. Ponadto wszystkie jednorazowe sztućce kosztują dodatkowo 20 euro centów (ok. 94 grosze).
Chociaż nowe prawo stanowi dosyć duże utrudnienie dla właścicieli restauracji, to zarówno mieszkańcy, jak i przedsiębiorstwa Tybingi stanęli na wysokości zadania i wspólnie ograniczają zużycie jednorazówek. W rezultacie już pierwszych kilka tygodni przyniosło do 15% mniej odpadów w miejskich koszach na śmieci, a liczba ta będzie tylko rosła, ponieważ coraz więcej osób nabiera nawyku przynoszenia własnych opakowań, a restauracje zaczynają dostarczać naczynia wielokrotnego użytku.
Regulacja nie spodobała się jednak jedynemu w Tybindze McDonaldsowi, który to pozwał miasto za nałożenie nowego podatku. Fast food twierdzi, że trudno jest w tak szybkim czasie dostosować się do nowego prawa i kwestionuje prawo miasta do pobierania tego typu opłat. Spór stoczy się w sądzie prawdopodobnie w marcu, lecz jednocześnie restauracja i tak planuje przetestować własny system opakowań wielokrotnego użytku, który miałby obowiązywać w całych Niemczech, a produkty zapakowane w ten sposób nie podlegałyby wówczas opodatkowaniu. Boris Palmer, burmistrz miasta skomentował te rewelacje dosadnym stwierdzeniem: „McDonald's nie może się zdecydować, czy chce być zielony, czy zająć pozycję dinozaura”, ale podkreślił też, że każdy krok w kierunku przejścia na eko jest mile widziany.