Leonardo DiCaprio, pieniądze i fake news
W ostatnim czasie media rozpisywały się na temat rzekomej darowizny przekazanej przez znanego aktorka na rzecz pomocy ogarniętej wojną Ukrainie. Leonardo DiCaprio – gdyż właśnie o nim mowa – miał przekazać na ten cel niebagatelną kwotę wynoszącą aż 10 milionów dolarów! Gwiazdor miał się kierować także osobistymi pobudkami: jego babcia została bowiem określona w tekście jako osoba pochodząca z Odessy.
Wiadomość ta błyskawicznie rozeszła się po sieci, obiegając także międzynarodowe media. Teraz jednak wiele wskazuje na to, iż opublikowane wówczas informacje nie do końca były prawdą. Jak ustaliła agencja CNN, wspomniany artykuł to fake news, który nie został należycie zweryfikowany.
Co jest prawdą?
Jak podają „Wirtualne media”, wszystko rozpoczęło się od – z pozoru niewinnego – wpisu pewnej badaczki. Jane Lytvynenko w swoim wpisie na Twitterze zastanawiała się nad prawdziwością słów opublikowanych w artykułach o darowiźnie aktora, pisząc m.in.:
(…) to nie wygląda na prawdziwą stronę z wiadomościami. Nie ma żadnych wpisów, nie ma informacji o autorze (…).
Outlets are citing "Polish News" with claims that Leo donated $10mil to Ukraine, but this doesn't look like a real news website to me. There are no bylines, no author/about information, and it was only registered in 2020. Has anyone actually confirmed this with Leo's people? pic.twitter.com/S6HCZn147n
— Jane Lytvynenko (@JaneLytv) March 9, 2022
Agencja CNN postanowiła przyjrzeć się bliżej sprawie i dotarła do zaskakujących wniosków. Z wypowiedzi osoby z bliskiego otoczenia DiCaprio wynika, iż aktor „wspiera Ukrainę” i przekazuje rozmaite wpłaty na cele humanitarne. Sama podana kwota jest jednak nieprawdziwa, podobnie jak informacja o jego ukraińskich korzeniach.
Informacja o tym, że Leonardo DiCaprio przekazał 10 milionów na pomoc Ukrainie, pojawiła się m.in. na twitterowym koncie Visegrád 24, które przekazuje aktualności dotyczące krajów Grupy Wyszehradzkiej.
Wygląda na to, że sami padliśmy ofiarą fałszywej historii. Zdarza się to najlepszym z nas! Widzieliśmy tę historię na Twitterze w kilku małych serwisach informacyjnych, które powoływały się na anonimowe źródło – tłumaczyli się przedstawiciele wspomnianego konta w wypowiedzi dla CNN.
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?