"W Ukrainie", nie „na Ukrainie”?
Do tej pory towarzyszyło nam sformułowanie „na Ukrainie”. Z punktu widzenia języka polskiego to poprawna konstrukcja. Ale biorąc pod uwagę atak Rosji na Ukrainę, warto – w ramach poprawności politycznej – wysławiać się inaczej. Zacznijmy od aspektów historycznych – Ukraina była częścią ZSRR, wówczas w języku utarło się mówić „na Ukrainie” lub „na Ukrainę”. Oznacza to wiązanie krainy geograficznej z przynależnością do innego państwa. Podobnie w przypadku Litwy i Białorusi: „jadę na Litwę” czy „przebywam na Białorusi”.
Co na to słownik języka polskiego?
Słownikowo dozwolone są obie formy, zarówno „w Ukrainie" jak i „na Ukrainie". Ale pod kątem poprawności politycznej i w obliczu trwającej wojny, wypada mówić „w Ukrainie”. W ten sposób, możemy dać wyraz solidarności z narodem ukraińskim i podkreślać odrębność Ukrainy jako niezależnego państwa. To istotne, zważywszy na wojenną rzeczywistość. Od języka zaczynają się zmiany, im szybciej wdrożymy właściwą formę, tym skuteczniej wesprzemy sąsiadów zmagających się z rosyjską napaścią. Nie oznacza to jednak, że jest to konieczność – jeśli chcemy pozostać przy formie "na Ukrainie", możemy ją jak najbardziej stosować!
Agresja Rosji na Ukrainę trwa!
24 lutego (czwartek w zeszłym tygodniu), w godzinach porannych prezydent Rosji, Władimir Putin dokonał ataku na Ukrainę. Rozpoczął zbrojną agresję z trzech stron państwa. Wszczął, licznymi bombardowaniami i atakami, wojnę totalną – nie tylko na ukraińskie wojsko, ale również na ludność cywilną. Wielu Ukraińców nadal ucieka do Polski i krajów europejskich. Przywódcy największych państw jednoczą się, by zapobiec dalszemu rozlewowi krwi. Zacięta i bohaterska batalia Ukraińców w obronie ojczyzny wciąż trwa!
Czytaj też: