13 grudnia 1981 roku. Ten dzień większość z nas pamięta jako ten, który nie rozpoczął się Telerankiem, ale emocjonalnym przemówieniem generała Wojciecha Jaruzelskiego. 40 lat temu w publicznych mediach ogłoszono wprowadzenie stanu wojennego. Mroczne czasy, w których reżim komunistyczny walczył z NSZZ „Solidarność”, trwały oficjalnie do 22 lipca 1983 roku.
40. rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Muniek Staszczyk wspomina 13 grudnia 1981 roku
W internetowym Radiu RMF24 wspominamy jeden z najczarniejszych dni w historii naszego kraju. Gościem Krzysztofa Urbaniak był Muniek Staszczyk, lider zespołu T.Love. Muzyk, który gdy ogłaszano stan wojenny, dopiero wchodził w pełnoletność, opowiedział nam, jak dramatyczne wydarzenia wyglądały z jego perspektywy.
Okazuje się, że bezpośrednio przed wprowadzeniem stanu wojennego założyciel zespołu T.Love był na wycieczce szkolnej, po której poszedł na imprezę. Podobnie, jak większość społeczeństwo, o wprowadzeniu stanu wojennego dowiedział się wraz ze znajomymi z telewizji.
Pojechaliśmy 11 grudnia na wycieczkę szkolną do Krakowa i Zakopanego. Integracja była poważna, bo to ostatnia klasa przed maturą i tak dalej. Po prostu późnym wieczorem, 12 grudnia wróciliśmy do Częstochowy i miała być impreza u jednego z kolegów, ale jak to w liceum bywa, „dziewczyny się zmyły” i zostaliśmy w męskim towarzystwie. Krótko mówiąc, mocno żeśmy się napili po męsku i wszyscy „zalegli”. Nagle rano kolega mówi: „Muniek, odpal telewizor!”. I widzimy, że generał umundurowany mówi, że jest wojna. Wszyscy w ogóle wymiękliśmy, jeszcze będąc na poważnym kacu. Nie będę mówił, co było dalej, po prostu wyszedłem do domu piechotą, bo wtedy jeszcze komunikacja nie jeździła – powiedział w internetowym Radiu RMF24.
Początku stanu wojennego były przerażające dla młodego Muńka. W trakcie ciemnych czasów w jego głowie zrodził się jednak pomysł na założenie zespołu Teenage Love Alternative, który później przekształcił się w zespół T.Love.
Widziałem czołgi na ulicach. Było takie zdezorientowanie, duży strach i jakiś taki czarny humor. Potem wiadomo, że to nie był humor, tylko to była tragiczna sytuacja, bo wielu ludzi zginęło. Wtedy przerwano też szkołę i mieliśmy tzw. przymusowe ferie. W tym całym nastroju nudy założyliśmy z kolegami zespół Teenage Love Alternative, który potem zmienił się w T.Love. Jedyny plus generała Jaruzelskiego, jaki był w moim życiu, to taki, że mogłem założyć swoją kapelę. Bo tak to poza tym nigdy nie byłem jego fanem, ani też fanem komuny w naszym otoczeniu – opowiadał na antenie Radia RMF24.
Zespół T.Love powstał w trakcie stanu wojennego
Krzysztof Urbaniak dopytał, dlaczego Muniek Staszczyk zdecydował się na założenie kapeli w trakcie stanu wojennego. Na dodatek dowiedzieliśmy się, że wkrótce grupa będzie obchodziła swoje 40-lecie, dlatego z tego powodu wydany zostanie nowy album. Ogłoszona ma też zostać trasa koncertowa.
Społeczeństwo było bardzo bojowo nastawione. Nikt nie znosił komuny. Wszyscy kibicowali Solidarności, ale wiadomo, jak to się później skończyło. Właśnie wojsko i ZOMO wyszło na ulicę i nie było fajnie. Ale kapelę założyłem w grudniu 1981 roku, a właściwie w styczniu 1982 roku. Dlatego w przyszłym roku będziemy obchodzić czterdziestkę naszej działalności. W związku z tym wydajemy też nowy album i ruszamy w nową trasę jako T.Love, żeby zakończyć to happy endem. Tyle mogę tak krótko, w pigułce powiedzieć – mówił Muniek Staszczyk.
Nowa internetowa stacja informacyjna tworzona przez zespół faktów RMF FM. Rzeczowo i konkretnie o tym, co najważniejsze! Informujemy i komentujemy na bieżąco!
KLIKNIJ TUTAJ I WŁĄCZ RADIO RMF24 JUŻ TERAZ!
"Jak patrzysz na to, co się wydarzyło, to co sobie teraz myślisz?"
Muniek Staszczyk nie kryje, że stan wojenny był tragedią dla wielu osób. Muzyk sam brał udział w wielu protestach i sam niejednokrotnie został uderzony pałką przez zomowców.
To był obkupione naprawdę tragedią wielu ludzi, bo oprócz najbardziej znanych postaci, jak ks. Jerzy Popiełuszko i Grzegorz Przemyk, to ponad 100 osób zginęło w stanie wojennym, często w tzw. niewyjaśnionych okolicznościach. Sam byłem na kilku takich zadymach, gdzie zostałem spałowany przez ZOMO, najpierw w Częstochowie, później na studiach w Warszawie. Nasze pokolenie można tak naprawdę nazwać „dziećmi rewolucji”, bo ostro było – opowiadał.
Lider zespołu T.Love z perspektywy czasu uważa, że społeczeństwo zapomina dzisiaj o stanie wojennym, a także jakie niósł ze sobą konsekwencje. Mówił też, że dziś Polacy – zwłaszcza młodzi – zapominają o tym, co się wtedy działo. Zaznaczył, że odzyskana przez cierpienie wielu osób wolność nie jest nam dana na zawsze i powinniśmy o tym pamiętać każdego dnia.
Nie życzę nikomu takiej wojny, chociaż teraz społeczeństwo jest mocno podzielone, ale myślę, że wojny nie będzie. Natomiast na pewno to nas w jakiś sposób umocniło, w takim sensie, że nasze pokolenie było w dużej kontrze do rzeczywistości. Potem narobił się nam też duży dystans do polityków i polityki. To całe pokolenie dobrze pamięta, że nie zawsze było tak, że można było pojechać na studia do Londynu. […] Mimo wszystko jest to jednak zupełnie inny kraj. Czasami o tym ludzie zapominają, a szczególnie młodzi, Myślą, że to wszystko jest nam dane na zawsze, a wcale tak nie jest – dodał.
Źródło: Radio RMF24