Historia jednego spotkania
Polską wstrząsnęła wiadomość o śmierci dziennikarza Kamila Durczoka. Rozpaczają po nim bliscy, przyjaciele, a także widzowie. Coraz więcej znanych osób wypowiada się na temat zmarłego. Tym razem swoimi historiami związanymi z Kamilem Durczokiem podzielił się Krzysztof Skiba, członek zespołu „Big Cyc”. Muzyk opisał na Facebooku jedno ze spotkań z Durczokiem, które odbyło się w Katowicach:
Dawno temu, gdy błyszczał w mediach, miałem komediowy występ w jakimś małym pubie w Katowicach. Już po moim występie Kamil wyszedł z bocznej sali, gdzie była impreza zamknięta i ze zdziwieniem spytał, co tutaj robię […]. Był jednak ożywiony, że mnie spotkał […]Każdy kto jest w tej branży wie, że nie zawsze gra się koncerty w sali kongresowej, czy w Teatrze Wielkim. Był szczerze zdziwiony. Myślę, że gdy wypadł z salonów, zrozumiał to bardzo dobrze.
Przyjaciel
W kolejnym fragmencie Skiba podkreśla, jak wielkie znaczenie miała dla niego przyjaźń z Durczokiem:
Kamil walczył do końca. Mimo nałogu, który go zjadał i życia, które mu się kompletnie posypało, nie poddawał się. […] W twardym lockdownie, gdy wszyscy siedzieliśmy uwięzieni w swych domach, napisał piękny tekst o mnie i moich poważnych felietonach. Zaczynało się to jakoś tak, "Jeżeli ktoś brał Krzyśka Skibę jedynie za prześmiewcę, to bardzo się mylił...".
Talent i upadek
Skiba w dość obszernym poście wspominał zarówno o zaletach, jak i wadach zmarłego kolegi.
Pogubiony człowiek, świetny dziennikarz, ulubiony cel ataku dla wielu, którzy nie mieli takiego talentu jak on. Jak to łatwo w Polsce doładować sobie akumulatory, gdy się widzi upadek bliźniego. A mało kto był tak wysoko i tak nisko upadł. Choć upadł nie do końca, bo walczył.