Poplista

Ed Sheeran - Azizam
1
Ed Sheeran Azizam
sombr - undressed
2
sombr undressed
Wiktor Dyduła, Kasia Sienkiewicz - Nie mówię tak, nie mówię nie
3
Wiktor Dyduła, Kasia Sienkiewicz Nie mówię tak, nie mówię nie

Co było grane?

Don Omar - Danza Kuduro
02:24
Don Omar Danza Kuduro
Natalia Nykiel - Bądź duży
02:27
Natalia Nykiel Bądź duży
Gabriel Fleszar - Kroplą deszczu
02:36
Gabriel Fleszar Kroplą deszczu

Quebonafide wraca z ostatnią trasą koncertową. Przypominamy, dlaczego właśnie jego koncerty są postrzegane jako najlepsze w Polsce

Informacja o ostatniej trasie Quebonafide - PSYCHO RELATIONS, wywołała niemałą burzę w mediach. Co dokładnie kryje się pod słowami "(...)trasa koncertowa, którą zagramy w przyszłym roku będzie ostatnią trasą koncertową jaką zagram jako Quebonafide."?

 

Możemy na ten moment jedynie zgadywać. Ja jednak jestem pewny jednego – ostatnia czy nie ostatnia, ta trasa będzie ogromnym wydarzeniem wartym przeżycia go na żywo. Oto moje spostrzeżenia i refleksje dowodzące, dlaczego wydarzenia z Quebonafide w roli głównej od zawsze są najbardziej jakościowymi eventami tego typu w Polsce.

Od początku, od początku

Pamiętam doskonale swój pierwszy koncert Quebonafide. To były czasu przełomu między starą, a nową szkołą. Występy raperów na żywo często wtedy ograniczały się do machania łapami i nawijania z raperem refrenów – nie mówię, że to było coś złego, też miało swój urok. Podobnego klimatu oczekiwałem więc też od Quebo, który był wówczas wciąż świeżym fenomenem. To, co wtedy zobaczyłem na żywo na zawsze zmieniło moje postrzeganie imprez na żywo.

Najprościej opisałbym to tak: Quebo robił na tym koncercie wszystko. Każdy utwór, to był nowy rodzaj aktywności dla całej sali. Z każdą minutą Que rzucał kolejne patenty na niesamowicie angażujące spędzenie z nim czasu. Non stop przemieszczał się też po całym pomieszczeniu, czując się w tłumie swoich fanów jak ryba w wodzie. Stage divingi, pogo, podziały na grupy i rywalizację, kto głośniej wykrzyczy refren, formowanie „ścieżek” z tłumu, żeby autor wówczas hitowego „Quebahombre” mógł dotrzeć również do fanów na tyłach i wiele więcej. Nigdy nie widziałem w żadnym artyście tyle energii i serca na scenie.

Po skończeniu tego show już nigdy nie patrzyłem na koncerty rapowe tak samo. Od tego czasu chodzenie na koncerty Quebo stało się moim stałym hobby. Stało się tak dlatego, ponieważ ten człowiek nigdy nie zatrzymał się w szlifowaniu swoich występów. Na każdym kolejnym koncercie widziałem progres i kolejne fale innowacyjnych pomysłów, jak zabawić publikę. Gdy ktoś rzuca tekstem, że koncerty rapowe są sztywne i nijak się mają do tych spod szyldu innych gatunków, zawsze odpowiadam to samo – uważasz tak, bo nie byłeś nigdy na Quebonafide!

Dlaczego akurat on?

Gdyby ktoś poznał Kubę chwilę przed tym, gdy zaczął swoją karierę, byłby w niemałym szoku. Humorystyczna kreacja Kuby stworzona na potrzeby promocji płyty Romantic Psycho nie jest tylko kreatywnym wymysłem artysty. Quebo w wielu swoich wczesnych wywiadach, podkreślał, że zanim zaczął swoją przygodę z rapem... prawie nie wychodził z domu. Był bardzo cichym, flegmatycznym gościem, któremu czasem zdarzało się nie rozmawiać z kimś całymi dniami. Jak więc tak introwertyczny student z małego Ciechanowa przeistoczył się w tak przeboją gwiazdę? Odpowiedź na to pytanie jest też odpowiedzią na całą tajemnicę Quebonafide – Kuba postanowił, że w jego życiu nie będzie barier i limitów. Kompletny lęk przed lataniem samolotami przemienił w zamiłowanie do podróży po całym świecie. Naturalną cichość i skromność przekuł w bycie najbardziej charakterną postacią polskiej muzyki współczesnej. Filozofia i mindset, jaki wypracował sobie ten człowiek na podstawie swoich nieskończonych ambicji, sam w sobie jest czymś niepowtarzalnym.

Dobry hypeman to podstawa

Krzy Krzysztof, hypeman Quebonafide, to przyjaciel Kuby jeszcze z podwórka. Dorastali razem i ich relacja jest tak bliska, że w pewnym momencie krążył nawet wiarygodny fake news, że są braćmi. Grają razem koncerty od samego początku i nigdy się nie zdarzyło, żeby Que wyszedł na scenę bez niego. Krótkie rozmowy i przepychanki słowne między Kubą, a jego przyjacielem stanowią swoisty element „comic relief” podczas koncertów. Chemia zbudowana między nimi przez lata koncertowania razem jest niepodrabialna. Naturalność, którą wytworzyli jest jednym z podstawowych czynników, przez który koncerty Quebonafide mają aż taką jakość. Żaden fan Que nie wyobraża sobie, żeby koncertował solo.

Goście!

Sokół, Sentino, Ralph Kaminski, Mrozu, Vito Bambino - to tylko część z pojawiających się na Romantic Psycho gości, które stoi przede wszystkim tymi niecodziennymi połączeniami. Na całym albumie znajdują się tylko cztery solowe utwory (dwa, jeżeli nie bierzemy pod uwagę wersji pre-order). Quebonafide wzorowo wykorzystał swoje kontakty, dojścia i status wielkiej gwiazdy, by dotrzeć do bardzo rozmaitych artystów z ogromnego przekroju gatunków. Łatwo się więc domyślić, że prawdopodobnie podobna plejada muzycznych postaci pojawi się również na występach na żywo. To nie pierwszy taki pomysł, żeby na koncercie pojawiali się niespodziewani goście - na scenie Quebo wiele razy ni stąd ni zowąd nagle pojawiali się już między innymi Taco Hemingway, Natalia Szroeder czy Tommy Cash. Niewątpliwie raper tym razem również nie zrezygnuje z pokusy zaskakiwania swoich fanów. To wiszące w powietrzu pytanie kiedy, kto i gdzie zdecyduje się pojawić na którymś z występów Quebonafide tylko podkręca niepowtarzalność tych wydarzeń.

Ostatnia trasa?

Nikt nie wie, co dokładnie oznacza tajemnicza zmiana nazwy przez Quebonafide po swojej ostatniej trasie. Czy będzie to jedynie zmiana kosmetyczna, czy kompletna metamorfoza, a największy współczesny polski fenomen hip-hopowy stanie się kimś kompletnie innym? Znając rozmach, z jakim Quebo realizuje swoje plany i wizje, nie wykluczam dosłownie żadnej możliwości. Z tego też powodu ta ostatnia trasa może być naprawdę jedyną szansą, żeby zaznać na żywo tego, co opisałem w tym tekście. Bilety na trasę PSYCHO RELATIONS wciąż znajdziecie tutaj: https://goingapp.pl/psychorelations, a ja mam dziwne przeczucie, że te ostatnie koncerty naprawdę będą czymś znacznie więcej, niż zwykłym zamknięciem pewnego etapu w karierze.

Autor: Maciej Buksa