Cel porozumienia jest prosty. Chodzi o odzyskanie z odpadów, zgromadzonych na fragmencie składowisk, żelaza. Duża ilość żelaza zawarta w tym odpadzie stwarza szansę zawrócenia go do procesu hutniczego - tłumaczy Tomasz Ślęzak, członek zarządu, dyrektor ds. ochrony środowiska i energetyki ArcelorMittal Poland.
Współpraca AMP z AGH ma za zadanie opracowanie oraz wdrożenie innowacyjnego procesu produkcji "zielonej stali" z wykorzystaniem wodoru. Dyrektor Ślęzak przyznaje, że wykorzystanie wodoru w tym przypadku byłoby wielkim osiągnięciem, ponieważ wszyscy w przemyśle stalowym pracują nad zastosowaniem wodoru do takiego celu.
Na razie nie wiadomo, ile cały proces będzie kosztować. W tym porozumieniu nie ma żadnych kwot, to dokument mówiący o woli współpracy - przyznaje prof. Mirosław Karbowniczek z Wydziału Inżynierii Metali i Informatyki Przemysłowej. Jak tłumaczy, AMP zadeklarowała w nim zgodę na prowadzenie badań na składowisku, zadeklarowano w nim również odkupienie po cenach komercyjnych produktu powstałego po przetworzeniu odpadu: AGH zadeklarowała dostępność laboratoriów, naszą wiedzę i kompetencje profesorów. Powiem tylko, tyle, że chcemy wyeliminować wielki piec i proces redukcji w wielkim piecu.
Co z resztą składowisk huty?
W pierwszej kolejności skupimy się na wyczyszczeniu składowiska żużli stalowniczych (hałdy) w Pleszowie i to powinniśmy zrobić do 2025 roku. Jesteśmy zaawansowani w tym procesie i sądzę, że to się uda. O składowiskach żelazonośnych powiedzieliśmy - to proces dłuższy; zakładamy, że okres 10-letni powinien sprawę załatwić. Zostaje składowisko popiołów, które mamy zamiar zamknąć w sposób naturalny, zgodnie z przepisami prawa i ten proces powinien rozpocząć się w zasadzie w tym roku - przyznaje dyrektor Ślęzak z AMP.
Prof. Karbowniczek nie podchodzi do tematu tak optymistycznie. Jego zdaniem oczyszczenie składowisk żelazonośnych potrwa od 15 do 20 lat.
Według naukowca szacunkowo na części żelazonośnej składowisk znajduje się około 5 mln ton odpadów. To porozumienie dotyczy tylko części żelaznonośnej i obejmuje trzy etapy. Pierwszy to są badania naukowe, których efektem mają być wskazówki technologiczne. Drugi etap to instalacja pilotażowa, która umożliwi zweryfikowanie badań naukowych w warunkach praktycznych w małej skali. Plan jest taki, aby ta instalacja pilotażowa powstała w Krakowie - wyjaśnia. Trzeci etap, to instalacja, która będzie przetwarzała odpad na skalę przemysłową.
Gazy z produkcji w postaci pary wodnej?
Naukowiec przyznaje, że z odpadów żelazonośnych powstaną inne odpady. Oczywiście powstaną produkty uboczne, bo nie da się w 100 proc. przeprowadzić tego procesu, natomiast te produkty uboczne nie będą zawierały związków i materiałów szkodliwych. Gazy będą w postaci pary wodnej, a materiał stały jaki powstanie nie będzie zawierał pierwiastków szkodliwych.
Część składowisk żelazonośnych /Archiwum prywatne/
Co z emisją niebezpiecznych dla ludzkiego zdrowia dioksyn i metali? I jak ta instalacja będzie oddziaływać na środowisko? Naukowiec twierdzi, że "wszystkie gazy jakie będą się wydzielały będą wychwytywane i utylizowane przez układy odciągowe".
Oczyszczanie terenu bez oczyszczania gleb, gruntów i wód podziemnych?
W ramach porozumienia nie wzięto pod uwagę, oczyszczania gleb, gruntów i wód podziemnych. Nie ma takiego zagadnienia, natomiast przy okazji tej współpracy były prowadzone rozmowy z Urzędem Miasta Krakowa, mamy podpisane również porozumienie z Grupą Azoty, która jest dostawcą m.in. wodoru, cześć badań będzie tam prowadzona. Urząd Miasta Krakowa popiera nasze działania, deklaruje wsparcie i pomoc, licząc na to, że odzyska te tereny. Czy będą one oczyszczone? Myślę, że tak. - wyjaśnia prof. Karobowniczek.
Co innego mówi nam dyrektor Ślęzak z ArcelorMittal Poland. Twierdzi nawet, że skażenia środowiska na terenach składowisk huty w ogóle nie ma. Na pytanie, czy AMP zakłada oczyszczenie gleb, gruntów i wód podziemnych po przerobieniu odpadu, odpowiada: W gruncie rzeczy o to chodzi w tym całym projekcie, natomiast zarówno badania miasta, jak i nasz system monitoringu wód podziemnych, nie potwierdzają takich skażeń.
Dlaczego w takim razie wody podziemne w rejonie składowisk huty mają jakość określaną w polskim systemie klasyfikacji dwoma najgorszymi kategoriami, czyli niezadowalającą i złą? Na to pytanie koncern nam nie odpowiedział.
Toksyczne substancje glebach i wodach podziemnych
Przypomnijmy, że w lutym 2020 roku opublikowaliśmy wyniki badań Urzędu Miasta Krakowa. Próbki pobierane były z okolic składowisk. Wykryto wtedy 137-krotne przekroczenia dopuszczalnych wartości pestycydów i prawie 40-krotne WWA (wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych). W wodach podziemnych natomiast odnotowano przekroczenia m.in. manganu, arsenu i fenoli. Te ostatnie, czyli fenole były przekroczone 400 razy. Po naszym materiale okazało się jednak, że laboratorium badające próbki pomyliło mikrogramy z miligramami. Pozostały jednak inne zanieczyszczenia takie jak pestycydy, WWA, czy metale ciężkie. Do dzisiaj nic z nimi nie zrobiono.
Niedawno opublikowaliśmy kolejne wyniki badań AGH. Te również wykazują skażenie i zanieczyszczenie gleb i gruntów w rejonie składowisk:
Do dzisiaj nie powołano też niezależnej komisji, która miała za zadanie ocenić stan skażenia terenów w obrębie kombinatu metalurgicznego w Krakowie, nie zbadano wpływu składowisk na wody Przylasku Rusieckiego. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie, nadal prowadzi postępowanie w sprawie bezpośredniego zagrożenia szkodą w środowisku.
Źródło: Przemysław Błaszczyk, RMF MAXXX