Złamanie kwarantanny
Karolina L., 39-letnia mieszkanka Torunia, wiosną ubiegłego roku przebywała na domowej kwarantannie. Kobieta dwukrotnie ją złamała i opuściła mieszkanie, udając się na zakupy, choć wcześniej została poinformowana przez pracowników sanepidu, że ci mogą pomóc jej z zakupami. Niedługo później okazało się, że 39-latka miała dodatni wynik testu na koronawirusa.
Kobieta tłumaczyła, że cierpi na depresję i musiała wykupić niezbędne leki. Twierdziła również, że nie miał jej kto wyręczyć, ponieważ opiekuje się chorym mężem. Prokuraturze udało się ustalić, że 39-latka kupowała także inne środki, w tym kubek w sklepie z pamiątkami. Podczas zakupów kobieta miała styczność z 31 osobami, które przez kontakt z zakażoną musiały same udać się na kwarantannę.
Kobieta usłyszała wyrok
Prokuratura Rejonowa Toruń Centrum Zachód żądała ukarania kobiety karą 1,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności. Oskarżyła mieszkankę Torunia o sprowadzenie niebezpieczeństwa powszechnego. Sędzia Sądu Okręgowego w Toruniu, Hanna Konrad nie przychyliła się do żądań prokuratury. Sąd skazał Karolinę L. na rok więzienia w zawieszeniu i wypłatę odszkodowania w wysokości 150 zł każdej osobie, którą naraziła na zarażenie, w sumie 1800 zł.
Zachowanie (oskarżonej) polegające na dwukrotnym pójściu – mówiąc kolokwialnie – między ludzi, kiedy była ona z pewnością zakażona koronawirusem i o tym doskonale wiedziała, pójściem w wiele różnych miejsc zamkniętych, było spowodowaniem zagrożenia epidemiologicznego dla ludzi, z którymi się stykała - czytamy w uzasadnieniu
Karolina L. wcześniej spędziła 5 miesięcy w areszcie. Mogła zostać z niego zwolniona po uiszczeniu poręczenia majątkowego w wysokości 4 tys. zł, jednak nikt z rodziny nie wpłacił pieniędzy. Kobieta została zwolniona z aresztu we wrześniu 2020 roku.