Marcin Kołodyński – kim był?
Marcin Kołodyński karierę w telewizji rozpoczął jeszcze jako dziecko, występując w programie „5-10-15”. Następnie prowadził też „Rower Błażeja” czy „Tenbit.pl”. Ukończył znane stołeczne liceum im. Miguela de Cervantesa w Warszawie, później studiował dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Jeszcze przed ukończeniem dwudziestego roku zagrał w kultowych dziś filmach „Sara” i „Chłopaki nie płaczą”. Widzowie mogą kojarzyć go również z roli Darka Kwiecińskiego, chłopak Majki Kwiatkowskiej z „Rodziny zastępczej”.
Marcin Kołodyński na przełomie lat 90. i 2000. stał u progu wielkiej kariery. Niestety, jego życie przerwał tragiczny wypadek. Młody aktor i prezenter telewizyjny zginął na stoku 1 lutego 2001 roku. W Tatry pojechał z Wojciechem Błaszczukiem, kolegą z telewizji, by testować zakupiony w Krakowie sprzęt. Podczas zjazdu na snowboardzie po słabo oświetlonej trasie Kołodyński uderzył w ratak, ponosząc śmierć na miejscu. Miał wówczas 20 lat.
Fatum nad „Tenbitem”
Kiedy Wojtek Błaszczuk, z którym Marcin Kołodyński znał się od czasów „Roweru Błażeja”, poinformował jego przyjaciół o tragicznych zdarzeniach, ci na początku nie uwierzyli jego słowom. Łukasz Rosiński, cytowany w 2013 roku przez Onet, przyznał:
Zadzwonił do mnie późnym wieczorem, mówiąc, że Marcin nie żyje i prosząc o numer telefonu jego rodziców… Powiedziałem mu, że to głupi żart i odłożyłem słuchawkę. Gdy zadzwonił ponownie, zrozumiałem, że z żartem nie miało to nic wspólnego…
Tak natomiast tragiczne wydarzenia, od których minęły właśnie dwie dekady, wspominał Tomasz Bajer, czyli filmowy Laska z „Chłopaki nie płaczą”:
Marcin proponował mi, bym pojechał z nim wtedy w góry. Byłem spłukany, więc nie dałem rady. Ustaliliśmy, że widzimy się po jego powrocie. Dwa dni później dostałem telefon, że nie żyje… Byłem w szoku. Mieliśmy nawet plany zrobienia wspólnie jakiegoś filmu czy programu
Niespełna rok po śmierci Marcina Kołodyńskiego doszło do kolejnej druzgocącej tragedii. Wojciech Błaszczuk, wracając z Gdańska do Warszawy, zginął w wypadku samochodowym.
Jeszcze długo miałam potem wrażenie, że jakieś fatum zawisło nad „Tenbitem” – mówiła później dziennikarka Iwona Kutyna.