Śmiertelny finał zimowej zabawy
W poniedziałek na oddział intensywnej terapii jednego z elbląskich szpitali została przywieziona 15-latka, która doznała poważnych obrażeń głowy podczas samochodowego kuligu w Adamowie koło Elbląga.
W tragicznym wydarzeniu brało udział sześcioro uczestników kuligu i 40-letni mężczyzna, który był kierowcą pojazdu, ciągnącego trzy worki na sznurku. Na każdym z nich siedziały po dwie osoby. Z czego na ostatnim między innymi 15-letnia córka kierowcy. Na jednym z zakrętów dziewczyny wypadły z drogi i uderzyły ze w drzewo. To skończyło się złamaną ręką dla 14-latki, natomiast córka kierowcy trafiła do szpitala z ciężkimi obrażeniami głowy.
Niestety po wielu próbach lekarzy, nie udało się uratować życia nastolatki. Zmarła 24 stycznia.
Okoliczności wypadku
Rzecznik policji w Elblągu oznajmił RMF FM, że niebawem zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziewczyny, której celem ma być ustalenie dokładnej przyczyny zgonu. Ponadto uzyskano również informacje o stanie trzeźwości kierowcy. 40-latek nie był pod wpływem alkoholu. Policjanci od razu zatrzymali prawo jazdy mężczyzny.
Obecnie wyjaśniane są okoliczności wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Jednak 40-latek nie może mieć na razie przedstawionych zarzutów ze względu na stan zdrowia psychicznego. Należy pamiętać, że za spowodowanie wypadku, którego skutkiem jest ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć, sprawcy grozi od 6 miesięcy do 8 lat.
Źródło: rmf24.pl/ Malwina Zaborowska, Joanna Potocka