Małyszomania
Sukcesy Adama Małysza cieszyły całą Polskę. Orzeł z Wisły co zawody dostarczał nam niezwykłych emocji i wraz z nim mogliśmy przeżywać jego spektakularne zwycięstwa i bicie kolejnych rekordów. W czasie, kiedy skoczek odnosił największe sukcesy, kraj opanowała tzw. małyszomania. Ludzie zwariowali na punkcie sportowca. Tak duża rozpoznawalność i sympatia ma jedna swoje wady, a oprócz samego Adama Małysza, odczuła je także jego rodzina.
Najtrudniejsze było to, że z rodziną ciężko było przemieszczać i pokazywać, byliśmy oblegani. W domu byłem prawie że obcym człowiekiem. Na pewno było bardzo ciężko i żonie i córce - opowiadał Adam Małysz w rozmowie z Pauliną Krupińską i Damianem Michałowskim
Karolina Małysz o relacji z tatą
Niedawno w programie śniadaniowym "Dzień Dobry TVN" zaprezentowano materiał poświęcony jednemu z najlepszych skoczków narciarskich w historii. Usłyszeliśmy w nim także, jak ten specyficzny zawód taty przełożyły się na jego relację z córką. Karolina Małysz opowiedziała, że bała się taty, ponieważ bardzo rzadko się z nim widywała. Na szczęście z czasem ich relacje znacząco się poprawiły.
Dla mnie taki świat był normalny, bo ja innego nie znałam (...). Bałam się taty, bo nie widziałam go na co dzień. Ja jestem taką trochę córeczką tatusia. Później tata był już dla mnie całym światem - opowiadała
W materiale usłyszeliśmy także, jak uciążliwa była ogromna popularność Adama Małysza. Córka skoczka bardzo ciężko znosiła ciągłe zaczepianie rodziny przez obcych ludzi i przy każdym takim spotkaniu próbowała się schować za jednego z rodziców.
To, że wszyscy nas zaczepiają, było dla mnie często bardzo ciężkie. Starałam się chować za mamę czy tatę, żeby tylko mnie nie widzieli. Po jakimś czasie, gdy już troszkę byłam większa, gdy miałam ok. 5-6 lat, zdałam sobie sprawę, że mój tata jest kimś wielkim i zna i kocha go cała Polska - wyznała Karolina Małysz
"Małyszomania" była szokiem również dla żony skoczka. Izabela Małysz przywołała pewne zabawne, choć niezbyt komfortowe sytuacje z tamtego czasu.
Niedziela, ranek, dzwonek do drzwi. Przychodzi starsza pani i mówi, że ona chciała wejść do domu i zobaczyć te wszystkie puchary. (...) Przed świętami pojechaliśmy do centrum handlowego na zakupy i skończyło się to wszystko tym, że Adam stał i przez dwie godziny rozdawał autografy, a ja robiłam zakupy. Tak to wyglądało w tamtych czasach - opowiadała w "Dzień Dobry TVN"