O odejściu w cień
Renata Gabryjelska była polską supermodelką lat 90., która w 1993 roku zdobyła tytuł Miss Polonia. Później przyszedł czas na nowe wyzwania i Gabryjelska rozwinąć się aktorsko. Widzowie dobrze znają aktorkę z roli Ewy ze "Złotopolskich", w którą wcielała się aż do końca 2010 roku, kiedy produkcja została zdjęta z anteny. Po przygodzie z tym kultowym serialem Gabryjelska postanowiła zniknąć z życia publicznego.
Wielu fanów aktorki zastanawiało się, co skłoniło ją do takiej decyzji w momencie, kiedy była u szczytu sławy. Renata Gabryjelska w rozmowie z magazynem "Viva!" zdradziła, że doszła do wniosku, że życie na świeczniku wiele ją kosztuje. Właśnie przez tą rozpoznawalność gwiazda straciła swoją pierwszą miłość.
Uświadomiłam sobie, że życie na świeczniku bardzo dużo mi zabiera. Straciłam pierwszą miłość, bo oboje nie unieśliśmy ciężaru życia na oczach milionowej publiczności. Pisano, że jestem „królową życia”, miałam dużo pracy, mnóstwo znajomych, ale w tym świecie nie było miłości, za którą bardzo tęskniłam (...) czułam się zmęczona, nie na swoim miejscu. Miałam wrażenie, że tracę kontrolę nad własnym życiem, chciałam być bardziej sprawcza - wyjaśniła
Renata Gabryjelska była o krok od śmierci
Podczas wywiadu Gabryjelska opowiedziała także o dramatycznej historii, jaką przeżyła w 2016 roku. Aktorka przyznała, że wyprawa w Himalaje, w której wzięła wtedy udział, na zawsze odmieniła jej życie. Gabryjelska zdradziła, że była w Nepalu otarła się o śmierć.
Miałam dwa ataki. Pierwszy przy bardzo ostrym podejściu do Tengboche na wysokości czterech tysięcy metrów. Złapałam silną arytmię, musiałam zejść ze szlaku, położyłam się na trawie, widziałam ścianę Himalajów, mój wspaniały przewodnik buddysta, trzymał mnie za rękę (...). Pomyślałam sobie, że nawet jeśli teraz zejdę z tego świata, to w przepięknym miejscu. I przestałam się bać - wyznała gwiazda "Złotopolskich"
Na szczęście cała wyprawa miała swoje szczęśliwe zakończenie i aktorka bezpiecznie wróciła do Polski. Renata Gabryjelska wyznała, że dom pod Krakowem był strzałem w dziesiątkę, ponieważ właśnie tutaj odnalazła swój spokój i to on pomaga jej utrzymać dobrą kondycję psychiczną w tych trudnych dla nas wszystkich czasach.
Dom pod Krakowem był moim błogosławieństwem. Kontakt z naturą, spokój, cisza. Podobno dobrze gotuję, więc realizowałam się w kuchni, pracowałam nad kolejnym dokumentem. Mieliśmy tu swój azyl. (...) Ptaki śpiewały, wiły gniazda, składały jajka, drzewa kwitły, na ganku urodziły się nam pisklaki. Natura nie przejmowała się ludzkim strachem - powiedziała Gabryjelska