Wdowa opowiada o aktorze
Sean Connery był jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów na świecie. Do historii przeszły jego wybitne kreacje, z rolą Jamesa Bonda na czele. Aktor zmarł we śnie 31 października 2020 roku w wieku 90 lat. Żona artysty, malarka Micheline Roquebrune postanowiła powspominać zmarłego męża na łamach brytyjskiego dziennika "Daily Mail".
91-letnia Micheline bardzo ciepło wspomina męża i twierdzi, że wiedli razem naprawdę wspaniałe życie. Przyznała, że według niej to demencja przyczyniła się do śmierci aktora i choć bez niego będzie jej ciężko, to wiedziała, że kiedyś ich wspólne radosne dni musiały się skończyć.
Miał demencję i to go dobiło. Chciał odejść bez zamieszania. Był wspaniały i mieliśmy razem cudowne życie. Był wzorem mężczyzny. Wiem, że bez niego będzie bardzo ciężko. Ale to nie mogło trwać wiecznie i odszedł spokojnie - powiedziała Micheline Roquebrune
Wdowa zdradziła, że Sean Connery pragnął odejść po cichu i tak się też stało. Micheline czuwała przy mężu do jego ostatnich chwil.
To nie było dla niego życie. Ostatnio nie potrafił się wypowiedzieć. Przynajmniej umarł we śnie i było tak spokojnie. Byłam z nim cały czas, a on po prostu odszedł. Tego właśnie chciał - wyznała
Ostatnie wspólne zdjęcie
W sieci pojawiło się ostatnie zdjęcie pary. Widzimy na nim, jak Sean Connery ściska dłoń swojej żony, która patrzy na niego pełnym miłości wzrokiem. Fotografia pochodzi z maja, kiedy para świętowała swoją 45. rocznicę ślubu.
Micheline Roquebrune poznała szkockiego aktora w 1970 roku na turnieju golfowym. Od razu między nimi zaiskrzyło i pięć lat później, w 1975 roku, zostali małżeństwem. Malarka wcześniej już dwukrotnie stawała na ślubnym kobiercu, a Sean rozstał się z pierwszą żoną Diane Cilento. Owocem ich związku jest syn Jason, który poszedł w ślady ojca i został aktorem i reżyserem.