Odnaleziona po roku
Oddział straży sąsiedzkiej, patrolujący favelę Morro do Cantagalo w stolicy Brazylii, Rio de Janeiro napotkał młodą kobietę. Była zdezorientowana i bosa. Kiedy przez dwa dni nadal włóczyła się po okolicy, wezwano na miejsce patrol policji. Kobieta nie chciała z funkcjonariuszami nawet rozmawiać. Wyglądała tak, jakby bała się, że policjanci chcą ją okraść.
Jak podają media, kobieta miała przy sobie niewielki plecak, a w nim - jak się okazał - dokumenty, świadczące o jej międzynarodowych kontraktach w modelingu oraz album z profesjonalnymi zdjęciami.
Tak policja dowiedziała się, że ma do czynienia z 26-letnią Eloisą Pinto Fontes, modelką między innymi Dolce & Gabbana, która była na okładkach takich magazynów jak Elle, Grazia i Glamour.
Eloisa Pinto Fontes, de 26 anos, foi encontrada desorientada no Morro do Cantagalo, na zona sul do Rio https://t.co/nIU48xGUFG
— CNN Brasil (@CNNBrasil) October 8, 2020
Co działo się z modelką?
Brazylijska strona informacyjna "extra.globo.com“ twierdzi, że modelka wcale nie zaginęła, tylko przeprowadziła się do tego kraju na początku roku. Jej rodzina nic o tym nie wiedziała i jak donosi "CBB Brazil", od roku jej poszukiwała.
Kobieta miała początkowo zamieszkać u swojej przyjaciółki w Rio. Potem poznała mężczyznę, do którego się przeprowadziła. Romans trwał jednak zaledwie cztery miesiące i para się rozstała. Nie wiadomo jednak, co działo się z Fontes od rozstania z kochankiem do dnia dzisiejszego, kiedy została znaleziona w faveli.
Według doniesień brazylijskich mediów, kobieta została odwieziona do instytutu psychiatrycznego, gdzie pozostaje pod opieką lekarzy.
To nie pierwszy raz
To nie był pierwszy raz, kiedy modelka zniknęła bez słowa. Na początku 2019 roku zaginęła w Nowym Jorku. Pięć dni później została odnaleziona na ulicy w mieście White Plains - 30 minut jazdy samochodem od Manhattanu. Nie potrafiła wytłumaczyć, co tam robiła.
Po tym incydencie jej kariera w modelingu zakończyła się. Wtedy też rozpadło się jej małżeństwo z modelem pochodzenia rosyjsko-rumuńskiego Andre Birleanu. 42-latek uchodzi w środowisku za agresywnego narcyza. Rok temu został aresztowany w Nowym Jorku po tym, jak dwie kobiety oskarżyły go napaść seksualną. On wszystkiemu zaprzeczał.
Źródło:Joanna Potocka/RMF24