„Hotel Paradise 2”. Drugie rajskie rozdanie za nami
Od końca sierpnia na antenie TVN7 znów można oglądać „Hotel Paradise”, którego pierwsza edycja wiosną tego roku podbiła serca widzów. W drugim sezonie poznaliśmy dotychczas dwunastu uczestników. Pierwszy z nich – Łukasz Karpiński – pożegnał się z programem w zeszłym tygodniu. W końcu przyszedł czas na drugie rajskie rozdanie i kolejne pożegnanie.
W grze pozostali dotychczas: Ivan Yevtuchenko, Anna Matysek, Monika Brzyśkiewicz, Robert Kapica, Kamil Piórkowski, Bartosz Graczyk, Magda Jankowska, Dominika Konował, Artur Sargsyan, Sonia Szklanowska oraz Julia Karina Skrodzka. Ponieważ to kobiet w rajskim hotelu było teraz za dużo, to właśnie one wybierały podczas tego rajskiego rozdania.
Pierwsze decyzje nie były większymi zaskoczeniami. Ania podeszła do Ivana, z którym od początku programu tworzy zgrany duet. Julia wybrała Kamila, co także nie było raczej niespodzianką. Chociaż można było mieć wątpliwości, czy Dominika da Arturowi kolejną szansę, ostatecznie stanęła właśnie za nim.
Dość nieprzewidywalnego wyboru dokonała natomiast Sonia, ponieważ postanowiła położyć rękę na ramieniu Bartka, z którym dotychczas niewiele ją łączyło. Magda wybrała wtedy Roberta, który jako jedyny pozostał bez pary. Ostatnia w kolejności Monika także stanęła za Bartkiem. Wtedy stało się jasne, że to właśnie on podejmie decyzję, która uczestniczka pożegna się z programem. Graczyka do tej pory z żadną ze stojących za nim pań nie łączyła bliższa relacja. Uczestnik zdecydował jednak, że kolejną szansę w programie chce dać Soni.
„Hotel Paradise 2”. Monika pożegnała się z programem
Bartek Graczyk swoją decyzją ocalił Sonię, ale jednocześnie wyeliminował Monikę. Brzyśkiewicz jest drugą w tej edycji osobą, dla której przygoda z „Hotelem Paradise” dobiegła końca. Ona sama nie kryła zaskoczenia decyzją Bartka, który ponoć ją oszukał. Miał bowiem obiecać, że podczas rajskiego rozdania wybierze właśnie ją. Słowa nie dotrzymał.
Wydaje mi się, że odpadłam z racji tego, że nie pasowałam i jednocześnie byłam zagrożeniem – stwierdziła skromnie na odchodne Brzyśkiewicz.