Kuchenne rewolucje w "Zajeździe Florencja"
Zajazd Florencja istnieje już od ponad 10 lat. Jerzy wybudował go dla swojej córki Żanety, która kończyła studia na kierunku hotelarstwo i marzyła o prowadzeniu restauracji. Lokal był w całości jej pomysłem, który okazał się wielkim sukcesem. Wszystko zmieniło się, kiedy Żaneta zginęła w tragicznym wypadku. "Zajazd Florencja" od tej pory istniał jedynie dzięki pracownikom, którzy uratowali miejsce przed zamknięciem. Zarówno Jerzy, jak i jego żona Jolanta nie byli w stanie zaangażować się w rozwój restauracji. W taki sposób lokal funkcjonował przez kilka lat. Po pewnym czasie matka Żanety zaczęła w końcu bywać w miejscu stworzonym przez córkę. Niestety zajazd zdążył już nieco podupaść.
Menu na przestrzeni lat nie zmieniło się. W karcie nadal można znaleźć znane wszystkim dania, jak kotlet de volaille, czy żurek. Jerzy i Jolanta nie wyobrażają sobie, że mogliby zamknąć lokal. Oboje przyznają, że po tylu latach traktują swoich pracowników jak rodzinę, która uratowała restaurację przed upadkiem. Niestety od jakiegoś czasu Zajazd "Florencja" przynosi tylko straty. Jerzy z żoną, w przeciwieństwie do tragicznie zmarłej córki, nie znają się na prowadzeniu biznesu. Nie mają pojęcia, co zrobić, żeby znowu zaczęli odwiedzać ich goście. Na pomoc zdecydowali się wezwać Magdę Gessler.
Kiedy restauratorka zjawiła się w Zajeździe stwierdziła, że niestety wygląd jest kiczowaty. Na początku spróbowała śledzia po kaszubsku, który miał za dużo cebuli i dziwny, niespotykany dodatek - tymianek. Śledź jej nie smakował. Żurek natomiast był dobry – chętnie go zjadła prawie do końca. Kolejno podano żeberka z kapustą i młodymi ziemniakami.
Miękkie są, ale co dalej? Dlaczego one są różowe? Są słodkie i nieprzyprawione - tak jak śledź - stwierdziła.
Przyszła pora na danie z kaczką. Buraki nie miały żadnych przypraw - zresztą tak jak kaczka.
Dramat - skwitowała.
W końcu Magda Gessler dostała długo wyczekiwanego kotleta de Volaille.
Jest to coś, co jako tako wygląda, ale nie jako tako smakuje - oznajmiła.
Następnego dnia Magda Gessler postanowiła dowiedzieć się, jaka historia stoi za "Zajazdem Florencja". Właściciele wyznali, że lokal wybudowano dla córki, która skończyła szkołę gastronomiczną i chciała ukończyć także studia w tym kierunku. Żaneta kochała to miejsce, świetnie się w nim czuła i doskonale radziła sobie z zespołem.
Zginęła w wypadku samochodowym. Jechała po kwiaty na wesele. Dzień wcześniej wysłała nas na urlop. Polecieliśmy do Tunezji. Jechał duży samochód, przejechał na drugą stronę i niestety zginęła na miejscu. Dostaliśmy w Tunezji telefon, że dwójka dzieci nie żyje. Dzwoniąc do nas słyszeliśmy te syreny, pogotowia - ja to wszystko słyszałam. Potem okazało się, że Żaneta nie żyje. Syna zabrał helikopter do Gdańska i tam go uratowali. Nie funkcjonowałam długo... Przez to straciłam pamięć - wyznała Jolanta.
Magda Gessler była wzruszona wyznaniem kobiety, jednak musiała jej powiedzieć prawdę - że wczorajsze jedzenie nie było dobre. Postanowiła zwiedzić kuchnię i poznać się z zespołem. W lodówce było dużo mrożonych rzeczy, a lokal nie był za czysty. Gessler poprosiła dwóch kucharzy o zrobienie kotleta i kaczki - chciała sprawdzić ich umiejętności. Panowie od razu zabrali się do pracy. Okazało się, że dania nowego kucharza Michała były bardzo dobre, niestety stary kucharz Marcin popełnił wiele błędów.
"Zajazd Niezapominajka"
Kolejnego dnia kucharze podjęli Magdę Gessler kolejnymi kotletami i tym razem obu wyszły perfekcyjne. Restauratorka w końcu mogła ogłosić zmiany. Lokal zmienił nazwę na "Zajazd Niezapominajka" i będą w nim podawane dania kaszubskie - tradycyjna zupa i indyk z farszem. Wszyscy byli bardzo zadowoleni - zwłaszcza Jolanta.
Na przystawkę podano tatara, następnie zupę grzybową z puree z suszonych śliwek, na finał był indyk. Goście byli zachwyceni - wszystko im bardzo smakowało. Przed opuszczeniem "Zajazdu Niezapominajka", Magda Gessler postanowiła porozmawiać jeszcze raz z kucharzami, którzy nie potrafili się dogadać. Zapytała Marcina, co on chciałby robić.
Ja chciałbym wesela. I on żeby się nie wtrącał w ogóle w nic - wyznał szczerze.
Gessler wyznała, że w takim razie Michał jest kapitanem restauracji, a Marcin kapitanem wesel.
Po czterech tygodniach restauratorka wróciła do "Zajazdu Niezapominajka". Okazało się, że panowie w końcu się dogadali i nauczyli wspólnej współpracy. Sala była pełna, co ucieszyło Magdę Gessler. Tatar ze śledzia nie był smaczny. Zupa była idealna, ale indyk bardzo zdenerwował restauratorkę.
Zdewastowaliście najlepsze danie! - wyznała.
Gessler sprawdziła indyki, które podają - były złe. Tak samo jak śledzie, które Gessler wylała.
Część dań jest przepysznych, a część, niestety... trzeba znaleźć odpowiednie produkty. (...) Zdolna ekipa. Z tego coś będzie, ale trzeba jeszcze ciężko pracować - skwitowała.
"Zajazd Niezapominajka": adres, menu, opinie. Czy lokal nadal istnieje?
"Zajazd Florencja", a po wizycie Magdy Gessler "Zajazd Niezapominajka", ponad rok po kuchennych rewolucjach dalej działa i z oficjalnego fanpage na Facebooku wynika, że goście chwalą jedzenie podawane w lokalu.
Pyszne dania, a w szczególności wątróbka z musem porzeczkowym i kopytkami.
Piękne miejsce, elegancko w środku, jedzenie przepyszne szybko podane obsługa miła i kompetentna. Ogromny plus za możliwość wejścia z psem.
Bardzo miła obsługa i pyszne jedzonko.
Bardzo polecam! Jedzenie smaczne, ceny jak najbardziej atrakcyjne i super miła atmosfera - to tylko niektóre recenzje, które można przeczytać na Facebooku.
Co można zjeść? Oczywiście nadal dania zaproponowane przez Magdę Gessler:
- Tatar ze śledzia podany na ciemnym pieczywie - 13 złotych
- Smażony filet śledziowy w zalewie octowej - 12 złotych
- Zupa brzadowa z prawdziwkami - 18 złotych
- Indyk faszerowany podany z puree ziemniaczanym i sałatą na śmietanie - 35 złotych
- Tort angielski - 15 złotych