Adam ze „Ślubu…” został ojcem
Niewątpliwie najbardziej kontrowersyjną postacią czwartego sezonu „Ślubu od pierwszego wejrzenia” był Adam, którego zachowanie wobec Asi odbiło się szerokim echem i było mocno krytykowane przez widzów programu. Pojawiły się podejrzenia, że mężczyzna jeszcze w trakcie nagrań zaczął układać sobie życie u boku innej kobiety. To, że po „Ślubie…” Adam założył rodzinę z nową partnerką, potwierdziło się niedawno. Uczestnik ślubnego reality show za pośrednictwem mediów społecznościowych potwierdził, że ma nową kobietę, a niedługo później opublikował zdjęcie noworodka, przekazując radosną nowinę o staniu się ojcem.
Adam ze „Ślubu…” pokazał partnerkę
Kiedy Adam potwierdzał swój nowy związek, pokazał zdjęcie z ukochaną, jednak wówczas nie chciał ujawniać jej tożsamości. Teraz zdecydował się na opublikowanie w sieci kolejnej fotografii, na której tym razem widać już twarz kobiety. Oznaczył także jej profil na Instagramie.
Dla niej wszystko – napisał romantycznie uczestnik „Ślubu…”.
W komentarzach pod zdjęciem i wpisem Adama tradycyjnie nie zabrakło słów krytyki. Część widzów najwyraźniej nadal ma mu za złe to, co wydarzyło się w programie. Niektórzy wysnuwają nawet daleko idące wnioski, że uczucie mężczyzny jest udawane.
Mega sztuczność! Adaś nieudolnie próbuje publicznie się „wybielić”
Sztuczne to – piszą niektórzy.
Nie brakuje jednak i tych, którzy próbują zrozumieć Adama i stają w jego obronie.
Jak czytałam, co ludzie tu wypisują, to słabo się robi. Czy można kogoś zmusić do miłości? Ludzie, ogarnijcie się. Od początku było widać, że nie ma „tego” między nimi. Szkoda Asi, ale nic na siłę
Nie rozumiem złośliwych komentarzy. Ok, szkoda Asi, Asia fajna dziewczyna, a Adam jest ten zły i niefajny, który źle się zachował. Ale wy ich znacie tylko z tych paręnastu minut programu, z tego co chciano nam pokazać. Ale nikt nie był z nimi dwadzieścia cztery godziny na dobę i nie wiemy, jak ta relacja wyglądała poza kamerami. Więc nie mówmy nic na temat ludzi, których znamy tylko z telewizyjnego show, nie znając ich osobiście… – komentują inni.
