Gwiazda serialu "Barwy szczęścia" wyznała, że przytyła w ciąży 25 kilogramów. Pokazała zdjęcia, do których zapozowała w niewiele zakrywającej bieliźnie, i podjęła temat akceptacji własnego ciała.
Malwina Buss zyskała rozpoznawalność dzięki roli w „Barwach szczęścia”, w którym występowała od 2007 roku, gdy serial zaczął być emitowany w telewizji. 29-letnia obecnie aktorka przez blisko 700 odcinków wcielała się w postać Natalii Zwoleńskiej. Kiedy odeszła z serialu, została zastąpiona Marią Dejmek. Po zakończeniu swojej przygody z „Barwami szczęścia” zaczęła występować w nieco ambitniejszych produkcjach. Zagrała m. in. w „Róży” Wojciecha Smarzowskiego czy w serialu „Belfer”. W 2019 roku natomiast została mamą. Teraz zdecydowała się na odważne wyznanie.
Aktorka „Barw szczęścia” przytyła 25 kg
Aktorka, która wychowuje już kilkumiesięczną dziś córeczkę, zdecydowała się na odważne wyznanie. Malwina Buss postanowiła opublikować w sieci zdjęcia, do których zapozowała jedynie w bieliźnie, pokazując pociążową figurę. Aktorka przyznała, że w ciąży przytyła około 25 kilogramów. Choć jej ciało mocno się zmieniło, Buss nauczyła się samoakceptacji i do tego samego chce teraz zachęcać inne kobiety, angażując się w kampanię Women Body Acceptance.
Łatwo nie było. Tym bardziej, ze przed ciąża bardzo zwracałam uwagę na to, jak moje ciało wygląda. W ciąży nagle wyszła mi niedoczynność tarczycy i nagle bez jakiegoś wielkiego objadania się przytyłam około 25 kg (mówię około, bo w pewnym momencie przestałam się ważyć). Po urodzeniu dosyć szybko zaczęłam ćwiczyć i dobrze się odżywiać, ale każdy, kto ma chorą tarczycę, wie, jak te kilogramy szybko przychodzą, a wolno schodzą. Ale nie o tym. Nie było łatwo, bo jestem perfekcjonistka i nie myślałam, że kiedykolwiek będę potrafiła wstawić zdjęcie z moim nieidealnym jeszcze ciałem (jeszcze niedawno bym tak pomyślała). A teraz myślę, że właśnie idealnym. Dzięki niemu mam córkę – napisała aktorka na swoim profilu Instagramie.
Na profilu Women Body Acceptance wspomniała natomiast o tym, skąd w przeszłości brały się jej kompleksy i brak akceptacji własnego ciała.
Myślę, że genezą tego „problemu” był okres dojrzewania. Może kolejny banał, ale wydaje mi się, że warto o tym regularnie przypominać. Młode dziewczyny (w tym ja) rozpoczynają ten chory wyścig szczurów o najszczuplejsze ciało zdecydowanie za wcześnie. Ja również należałam do tej grupy. Wydawało mi się, że jak będę szczuplejsza, to ubrania będą na mnie lepiej leżały i będzie to bardziej atrakcyjne. O ile w moim przypadku nie chodziło o szkolną popularność, to wydawało mi się, że podwyższy to moje poczucie własnej wartości. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, jak ogromny będzie to miało wpływ na moje życie – przyznała Buss.