Julia Wróblewska zadebiutowała przed kamerą mając zaledwie 7 lat. Wówczas wcieliła się w postać Michaliny w filmie „Tylko mnie kochaj”, gdzie zagrała u boku Macieja Zakościelnego. To przyniosło jej dużą popularność i rozpoznawalność. Wróblewska zdecydowała się kontynuować karierę aktorską, jednak w tamtym czasie koncentrowała się przede wszystkim na nauce. Co jakiś czas grała mniejsze epizody w różnych produkcjach, dostała także rolę w „M jak miłość”. W najpopularniejszym polskim serialu występuje od 2007 roku do dzisiaj.
Julia Wróblewska: „Zmagam się z jednym z zaburzeń osobowości”
21-letnia obecnie aktorka stara się nie mieć tajemnic przed swoimi fanami. W mediach społecznościowych na bieżąco relacjonuje swoje życie i zdarzało się, że to przysparzało jej problemów i krytyki. Wróblewska postanowiła nie ukrywać przed obserwatorami również swojej choroby.
Grająca w serialu „M jak miłość” aktorka na Instagramie przyznała się do problemów ze zdrowiem psychicznym. Julia Wróblewska opublikowała zdjęcie, na którym trzyma przed sobą trzy blistry tabletek.
„Leki. Kilka dni temu na InstaStory opowiedziałam wam o tym jak działają leki, które biorę ja i wiele osób, by mój stan psychiczny był stabilny. Wiem, jak te leki są demonizowane wśród społeczeństwa, więc chciałabym obalić kilka mitów” – zaczęła.
W swoim wpisie Wróblewska zaznaczyła, że to nieprawda, że lekarstwa, które zażywa, uzależniają i otumaniają. Twierdzi, że przepisane przez lekarza farmaceutyki pomogły jej „odkryć prawdziwe ja skrywane pod płaszczem stresu, udręki i negatywnych emocji”.
„Leki nie powodują, że nie jestem sobą, a to, że jestem sobą! Bo jeśli bycie sobą to leżenie tygodniami w łóżku, jedzenie raz na dwa dni, smutek i nienawiść do samej siebie, to ja dziękuję za taką mnie!” – dodała.
Zamieszczony przez Julię Wróblewską wpis spotkał się z bardzo pozytywną reakcją ze strony obserwujących. W komentarzach pojawiło się mnóstwo podziękowań od osób, które także zmagają lub zmagały się z podobnymi problemami. Są one wdzięczne aktorce, że nie boi się mówić o swojej chorobie i zadaje kłam wciąż pokutującym mitom na temat depresji czy innych zaburzeń.
Niektórzy w komentarzach zaczęli również dopytywać Wróblewską o chorobę, ponieważ aktorka nie napisała wprost, z jakim problemem się zmaga.
„Masz depresję czy nerwicę?” – zapytała jedna z fanek.
„Ani to, ani to, zmagam się z jednym z zaburzeń osobowości. Nie mówię póki co którym, jak będę na to gotowa, to o tym opowiem. Leki biorę na symptomy, które są również w depresji, bo na moje zaburzenie leków niestety nie ma, więc trzeba radzić sobie osobno z objawami” – odpowiedziała aktorka.
„Mam jedno z zaburzeń osobowości, ale te leki pomagają mi przy objawach podobnych do depresji. Przestanę je brać wraz z zakończeniem terapii” – dodała w innym komentarzu.
Wróblewska zdradziła także, że od dwóch lat chodzi do psychoterapeuty. Leczenie farmaceutyczne okazało się jednak w jej przypadku niezbędne.
„Leki zostały przepisane po bardzo drastycznej sytuacji, gdy całkowicie straciłam kontrolę” – napisała, nie chcąc ujawniać dalszych szczegółów.
Fani są wdzięczni Wróblewskiej za poruszenie tematu zdrowia psychicznego i życzą jej, by ona sama wkrótce wróciła do pełni sił.
„Brawo za odwagę myślę, że tym postem pomożesz wielu ludziom. Bo wiele osób uświadomi sobie, że nie są sami ze swoimi demonami” – napisała jedna z internautek.