Ogień trawi wszystko. Niewyobrażalna skala tragedii
W mediach na całym świecie każdego dnia pojawiają się kolejne relacje z Australii trawionej ogniem. Naukowcy z Uniwersytetu w Sydney kilka dni temu szacowali, że w płomieniach zginęło do ubiegłego tygodnia około 480 milionów zwierząt. W Nowej Południowej Walii spłonęła niemal jedna trzecia koali w ich głównym siedlisku.
W mediach społecznościowych opublikowano ostatnio przerażające nagranie ukazujące tę dramatyczną sytuację. Na facebookowym profilu The 'new' Batlow Hotel znajdziemy krótki film z okna samochodu przejeżdząjącego przez tereny Batlow w Nowej Południowej Walii - przy drodze widać zwęglone szczątki wielu zwierząt, którym nie udało się uciec.
"To łamie mi serce. Wzdłuż drogi widać ogrodzenie, przez które próbowały się przedostać zwierzęta. To naprawdę poruszające, straszne. Te zwierzęta są wszędzie" - słyszymy na nagraniu.
Również na Twitterze Lucy Hughes Jones - dziennikarki ''Daily Telegraph'' - pojawiło się podobne nagranie z tych terenów.
The road out of Batlow is strewn with fallen trees, downed power lines and so many dead animals 💔 pic.twitter.com/8Z4st4xW0p
— Lucy Hughes Jones (@LucyHughesJones) January 5, 2020
Stuart Blanch z WWF Australia przyznaje, że obecnie płomienie są „zbyt duże i zbyt gorące”, a tragiczny bilans ofiar żywiołu rośnie w zastraszającym tempie:
"Zwierzęta, które przetrwają pożary, będą nadal umierać w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy z powodu odwodnienia, głodu, chorób. Staną się łatwiejszymi ofiarami dla dzikich kotów i lisów".
W reakcji na tę dramatyczną walkę z żywiołem w Australii wiele organizacji na całym świecie stara się zorganizować pomoc dla najbardziej bezbronnych i potrzebujących. Jeżeli chcecie pomóc zwierzakom w Australii, warto wpłacić datek na jedną z tych wiarygodnych organizacji.
Ogień trawi Australię. Sytuacja jest dramatyczna
Walka z ogniem jest coraz trudniejsza. Wysokie temperatury, jakie wyzwoliły pożary szalejące na południe od Sydney, przyczyniły się do powstania obszarów, gdzie panuje swoisty mikroklimat charakteryzujący się burzami bez opadów i ogniowymi tornadami - ostrzega straż pożarna Nowej Południowej Walii.
"Sucha burza z piorunami, jaka przechodzi przez obszar na styku regionów Currowan i Nowra na południe od Sydney, stwarza swoiste warunki pogodowe, które stanowią ogromne zagrożenie" - zaznaczyła w komunikacie ochotnicza straż pożarna dla obszarów wiejskich Nowej Południowej Walii.
Apel o jak najszybszą ewakuację
Z kolei premier Nowej Południowej Walii Gladys Berejiklian zaapelowała do ludności o jak najszybszą ewakuację z terenów, zagrożonych rozprzestrzeniającym się ogniem.
Zastępca komisarza ds. straży pożarnej w Nowej Południowej Walii Rob Rogers ostrzegł, że ogień może przemieszczać się "przerażająco szybko", a żar niesiony przez wiatr może wywołać nowe pożary lub powiększyć istniejące. "Niestety, prawdopodobnie stracimy domy, ale będziemy bardzo szczęśliwi i nazwiemy to sukcesem, jeśli nie stracimy życia" - powiedział.
"Niekiedy jest już za późno na ewakuację"
Skuteczną walkę z ogniem utrudniają wichury, towarzyszące pożarom i temperatura przekraczająca 40 stopni Celsjusza. W niektórych wypadkach straż pożarna nie będzie mogła skutecznie ratować zagrożonych.
W komunikacie ochotniczej wiejskiej straży pożarnej Nowej Południowej Walii napisano: "Niekiedy jest już za późno na ewakuację. Szukajcie jakiegoś schronienia na własną rękę, gdy zobaczycie, że ogień się przybliża".
Temperatura w okręgu metropolitalnym Sydney wynosiła w sobotę w południe 45 st.C, z rekordowym wynikiem w Penrith - 48,9 st.C. W Canberze osiągnięła 44 st.C po godz. 16 w sobotę (godz. 6 rano w Polsce).
Źródło: PAP/RMF FM