Tatrzańskie niedźwiedzie schodzą do miast
Na Słowacji widok niedźwiedzi wędrujących przez miasta przestaje dziwić mieszkańców, choć nadal niepokoi. Zwierzęta czują się coraz swobodniej i przestają się bać obecności mieszkańców. Udowadniają to dwa filmy - jeden ze Starego Smokowca udostępniony przez Karola Baksę (motorniczego słowackiej elektriczki) a drugi pokazany przez Villę Capri z Łomnicy. Widać na nich, że niedźwiedzie zbliżają się bez większego strachu - takie zachowanie jest niebezpieczne zarówno dla zwierząt, jak i ludzi.
Nasi pracownicy parku narodowego mówią, że jest rekordowa liczba spotkań z niedźwiedziami - zauważa Peter Dziurilla, dziennikarz słowackiej telewizji, który zajmuje się tą tematyką. Wczoraj rano wyjeżdżaliśmy z domu, a na ulicy był przewrócony kosz i obok niego niedźwiedź. Jest to związane także z tym, że wielu właścicieli pensjonatów u nas nie zamyka swoich koszy i robią to celowo, żeby pokazać turystom, że maja ciekawa atrakcję, bo niedźwiedzie co noc do nich przychodzą - mówi w rozmowie z Maciejem Pałahickim.
Spotkanie z niedźwiedziem w Tatrach: "Jak klatka z jakiegoś horroru. Chyba nigdy jeszcze tak się nie bałam". Czytaj więcej...
Podobne informacje docierają nie tylko ze Słowacji, ale również z polskiej strony Tatr.
To bardzo niebezpieczne - ostrzega zastępca dyrektora Tatrzańskiego Parku Narodowego Filip Zięba. Robimy wszystko, by do takich sytuacji nie dopuszczać. Sytuacja jest taka, że niedźwiedzię próbują nam schodzić do miasta. Mamy z tymi niedźwiedziami problemowymi, stały kontakt. Mają one założone obroże GPS, co zdecydowanie ułatwia nam pracę. Próbujemy przeciwdziałać tym zejściom. Są one odstraszane. Oczywiście czasami te niedźwiedzie są sprytniejsze od nas, ale w jakimś stopniu staramy się doprowadzić do tego, by trzymały dystans do człowieka. Walczymy o to, by niedźwiedzie w dzień nie chodziły między ludźmi, a takie sytuacje mają miejsce po słowackiej stronie. Nam zależy na tym, żeby te niedźwiedzie czuły respekt do człowieka i trzymały bezpieczny dystans - mówi.