Polska - Czechy
Reprezentacja Polski trenowała w czwartek w południe w Szanghaju przed wieczornym meczem z Czechami o miejsca 5-8 mistrzostw świata koszykarzy.
Chcemy mieć dodatni bilans w turnieju - powiedział kapitan zespołu Adam Waczyński.
Aby to stało się faktem, biało-czerwoni muszą wygrać co najmniej jedno z dwóch pozostałych im do rozegrania spotkań. A to oznaczałoby minimum siódme miejsce w mundialu. W skupieniu i ciszy, nie licząc postukiwania piłki o parkiet i poleceń wypowiadanych przez trenera Mike'a Taylora, w obecności mniej licznych niż zwykle przedstawicieli mediów, odbyły się zajęcia reprezentacji Polski na głównym boisku Oriental Sports Center w Szanghaju.
Ekipa Czech, która poprzedniego dnia późnym wieczorem rozgrywała ćwierćfinał z Australią (70:82), wysłała na trening, który odbył się tuż po zejściu do szatni polskiego zespołu, tylko trzech zawodników: Lukasa Palyzę, Tomasa Vyorala i Jakuba Sirinę. W środę oni albo nie grali, albo pojawili się na boisku na krótko.
Dla obu drużyn, które zadziwiają swą postawą w Chinach, będzie to ostateczne weryfikacja, kto jest największą rewelacją mistrzostw świata. W sierpniowych meczach towarzyskich przed mundialem dwa razy lepsi byli Czesi - 81:76 w Pradze i 96:86 w Hamburgu.
Waczyński zapewnił po treningu, że drużyna z największą determinacją podchodzi do siódmego już spotkania w turnieju.
Po pierwsze chcemy mieć na koniec dodatni bilans. Przy czterech wygranych z rzędu na początku nie chcielibyśmy skończyć na 4:4. Po drugie - z Czechami w przedsezonowych meczach dwukrotnie przegraliśmy, więc sportowa ambicja nie pozwala nam przegrać po raz trzeci. Wreszcie będziemy starać się wykorzystać fakt, że rywale grali wczoraj, mieli mniej czasu na regenerację niż my i jeszcze za sobą podróż podkreślił kapitan polskiego zespołu.
Jego zdaniem sposobem na wytrącenie Czechom atutów z ręki jest przede wszystkim powstrzymanie ich szybkiego ataku oraz rzutów "za trzy".
W tym celują Blake Schilb, Jaromir Bohacik i Vojtech Hruban. Oczywiście musimy utrudnić grę znakomitemu Tomasowi Satoranskiemu. Jego duża liczba asyst wynika jednak też ze skuteczności tych strzelców. On zwraca na siebie uwagę wchodząc w strefę podkoszową, broniący zespół pomaga w obronie, on odrzuca na obwód i partnerzy trafiają. W zupełności zatrzymać go nie można, więc trzeba w maksymalny sposób ograniczyć mu pole manewru - analizował.
Mecz biało-czerwonych z Czechami w Szanghaju rozpocznie się o godzinie 15 czasu polskiego.