Sztuki walki: Alżbeta Lenska
Anna Lewandowska w ramach cyklu „Sztuki walki”, który prowadzi na swoim blogu „Baby By Ann”, a także w „Dzień Dobry TVN” porozmawiała z Alżbetą Lenską. W ubiegłym roku aktorce pękł tętniak, na skutek czego Lenska musiała przejść bardzo ciężką operację mózgu. Jak sama przyznaje to wydarzenie przewróciło jej życie do góry nogami i zdała sobie sprawę, z niektórych bardzo oczywistych kwestii. Całą rozmowę możecie przeczytać na blogu „Baby By Ann”.
Kiedy jesteś mamą i wiesz, dla kogo żyjesz, inaczej odczuwasz pewne emocje, w szczególności problemy zdrowotne. Też tak uważasz?
Wiesz co, ja chyba jestem jakimś dziwakiem, bo przecież u mnie zadziało się zdrowotnie bardzo źle, a ja się w ogóle wtedy nie martwiłam. Wiedziałam, że moje dzieci mają Rafała, a on jest tak kochanym tatą, że razem dadzą radę. Jak się dowiedziałam, że ewentualnie mogą mnie nie mieć, to pomyślałam sobie: „Ok. Rafał, powiedz im, że je kocham, a wiem i jestem spokojna, że Wy razem będziecie mieć super.” Naprawdę: w ogóle się nie martwiłam. To nie jest tak, że czuję się mamą niezastąpioną. Ja i Rafał jesteśmy teamem.
Czyli to było takie pogrożenie palcem od Boga, ostrzeżenie, że czas się zatrzymać?
Zdecydowanie. Choć nie traktuję tego jako pogrożenia. Widzisz…ja byłam pracująca, ale jakoś chyba nie doceniająca tej pracy i tego, co wokół mnie się działo. Porównywałam się z innymi, frustrowałam. (…)I wreszcie rok temu mną potrząsnęło. Ja to traktuję jak prezent, bo dzięki temu ocknęłam się. Teraz rozumiem, że jestem fajna, warta męża, dzieci, że praca, którą wykonuję jest dobra. Cieszę się i doceniam całe moje teraz.
Ten palec boży pokierował Tobą tak, że masz teraz inne priorytety? Zrezygnowałaś z czegoś?
Zrezygnowałam z tego, żeby się martwić. Zrezygnowałam z jakiegokolwiek ciśnienia: teraz już nic na siłę. Wciąż dużo pracuję, ale ja się tym cieszę. (…) Wcześniej miał takie podejście, że nie wiadomo, co się wydarzy, więc wszystko brał. To się zmieniło, odmówił, bo chyba już wie, że trzeba kochać to, co się robi, czuć to w 100%.
Wróćmy do wydarzeń sprzed roku: miałaś tętniaka: byłaś chodzącą bombą, ona pękła, w teatrze, kiedy robiłaś to, co kochasz…
Rzeczywiście to się stało wieczorem w Teatrze Komedia, w przerwie spektaklu. Wcześniej bardzo często miałam migreny. Choć były dokuczliwe, ja i osoby, z którymi pracowałam, byliśmy do nich przyzwyczajeni, byłam wręcz kojarzona z migrenami. Kiedy tętniak rozlał mi się w głowie, straciłam przytomność. Przyjechała karetka, zabrano mnie do szpitala, który na szczęście był bardzo blisko: to był Szpital Bielański. Rano byłam już operowana. Po operacji rodzina czekała na moje przebudzenie. Nie wiadomo było, jak będzie. Nie było pewne, czy będę mówić. Rafał jako jedyny wiedział, że mogę nie przeżyć operacji, a jak ją przeżyję, to i tak 6 kolejnych dni będzie kluczowych dla mojego życia i zdrowia, bo przez te 6 dni mózg się przystosowuje albo nie. Z tych 6 dni ja nie pamiętam wiele…
Dzieci wiedziały, jak poważny był Twój stan?
Wiedziały, że jestem chora, że jestem w szpitalu i że wrócę do nich, jak będę się dobrze czuła. Jak wróciłam do domu z łysą do połowy głową, Zosia trochę się mnie bała, a Antek popatrzył na mnie i powiedział: „Wiesz co mama, wyglądasz jak Tranformers, jest ok.”
Nie myślałaś o noszeniu peruki?
Nie. Ja się tak cieszyłam, że jestem i żyję na tym świecie, że jestem z rodziną! Cieszyłam się, że schudłam. Szukałam w tym wszystkich fajnych, pozytywnych rzeczy. (…) To może brzmieć dziwnie, ale to był najlepszy czas w moim życiu, najlepsze wakacje. Jak wróciłam ze szpitala, świeciło słońce, było przepięknie. Ja wariowałam jak nawrócona. Jak ktoś mnie odwiedzał, to mu mówiłam: Jesteś piękny, jesteś cudowny, jak dobrze, że tu jesteś.
Pamiętasz pierwsze słowa Twojego męża do Ciebie po przebudzeniu?
Chyba nie… Początki w ogóle były trudne: niewiele byłam w stanie mówić, a potem jak miałam najwyższy ból, to dostawałam mocne leki. Pamiętam Rafała, jak on siedzi i prawie chce płakać, ale się trzyma, więc ja mówię do niego: „Rafał, dlaczego Ty się martwisz? Czy Ty nie rozumiesz, że Ty jesteś przystojny i cudowny, że jesteś najlepszym aktorem w tym kraju? Że Ty jesteś jak Ryan Gosling albo Tom Cruise w Stanach? Ty tego nie doceniasz.” Zrobiłam mu cały wykład o tym, że musi dostrzec i docenić swoje piękno, że nie może się niepotrzebnie przejmować. Że jak mnie nie będzie, to on ma się nie martwić, na pewno będzie miał piękną kobietę i dobre życie. Poprosiłam go też (…) żeby się bardziej otworzył, zapraszał ludzi do domu, na obiady, przyjmował gości, bo dzieci kochają otwarty dom. On tak siedział, słuchał i w całej abstrakcji tej sytuacji zaczął się śmiać. Po czym obiecał, że zrobi dokładnie tak, jak sobie życzę.
Powiedz mi, na podstawie własnych doświadczeń, dlaczego ludzie dopiero po dużym tąpnięciu w życiu potrafią tak mocno je docenić?
My sobie nie zdajemy sprawy z tego, że w każdej chwili coś nam się może stać. Wiesz, ja też o tym nigdy nie myślałam, zawsze wierzyłam w dobre, pozytywne rzeczy a tu nagle …mnie zdjęło.
Teraz nie musisz być perfekcyjna, dajesz sobie prawo do błędu, nie zwracasz uwagi na to, co powiedzą inni?
Ja wcześniej uważałam, że odstaję od grupy, odstaję od tego środowiska. Jak to wszystko się stało, to wiesz, czym ja się przejmowałam? Tym, że przeze mnie przerwano spektakl, co sobie pomyśli Dyrektor teatru? Myślałam o tym, co pomyślą inni. Teraz jest inaczej: żyję w zgodzie ze sobą. Od roku cały czas się uśmiecham, wszystkich tulę. Tulę i pocieszam, nawet jak sama jestem poddenerwowana.
A sprowokował on u Ciebie jakieś sytuacje przebaczenia, wymazanie negatywnych myśli?
Wymazanie zupełne! Nie mam żadnych złych myśli w sobie, nawet do osób, którzy wcześniej źle mnie potraktowały, poróżniły się ze mną. Myślę o tych ludziach w inny sposób, bo zakładam, że z jakiegoś powodu muszą być nieszczęśliwi.