Tajemnicza śmierć Ireny Dziedzic
Irena Dziedzic, legendarna polska dziennikarka i prezenterka telewizyjna, zmarła 5 listopada 2018 roku, w wieku 93 lat. Informacja o jej śmierci została podana do wiadomości publicznej jednak dopiero w połowie stycznia. Okoliczności odejścia słynnej polskiej gwiazdy telewizji od początku wzbudzały wiele emocji i wątpliwości. Pogrzeb dziennikarki odbył się dopiero 14 stycznia 2019 roku, ponieważ – jak podawał wówczas „Super Express” – nie można było znaleźć osób, które mogłyby ja pochować. Przez dwa miesiące jej ciało leżało w prosektorium.
6 listopada 2018 roku wszczęto śledztwo, które ma wyjaśnić przyczyny śmierci legendarnej prezenterki. Postępowanie prowadzone jest m. in. pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. „Postępowanie nadal prowadzone jest w kierunku czynu polegającego na nieumyślnym spowodowaniu śmierci pani Dziedzic. Postępowanie jest prowadzone również w kierunku ewentualnych przestępstw przeciwko mieniu na szkodę wyżej wymienionej – chodzi m.in. o zawarcie niekorzystnych umów cywilnoprawnych” – poinformował w rozmowie z „Super Expressem” rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga prok. Marcin Saduś.
Irena Dziedzic została otruta?
W ramach postepowania dotyczącego śmierci Ireny Dziedzic zostały zlecone badania toksykologiczne, które miały zweryfikować wersję mówiącą o otruciu dziennikarki – ponieważ taka hipoteza również się pojawiła. Jak pisze „Super Express” – „jedna z tajemnic śmierci Ireny Dziedzic została właśnie rozwiana”. Ujawnione wyniki badań wskazują, że gwiazda PRL-owskiej telewizji nie została otruta.
„W toku śledztwa zlecono sekcję zwłok, która wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej oraz zmiany chorobowe u pokrzywdzonej. Z uzyskanej opinii z badań toksykologicznych wynika, że pokrzywdzona zażywała określone leki, jednak w cechach medycznych i ilościach zalecanych przez lekarzy. Stężenia substancji we krwi nie miały wpływu na mechanizm śmierci pokrzywdzonej. Jednocześnie na tę chwilę nie ma podstaw do przyjęcia, że do jej śmierci przyczyniły się osoby trzecie” – dodaje prok. Marcin Saduś.
Ostatnie lata życia legendy PRL-u
Irena Dziedzic zawsze była typem samotnika. Nie miała dzieci, nigdy nie założyła rodziny, nie miała też ani przyjaciół, ani bliskich znajomych. Z kolegami z pracy nie chciała utrzymywać kontaktów. Okazało się też, że wielka gwiazda telewizji z czasów PRL-u żyła z głodowej emerytury. „Ostatnie lata życia spędziła w mieszkaniu na Saskiej Kępie. Mówiło się, że żyje z najniższej emerytury. Od ZUS-u dostawała zaledwie 900 złotych. Dziennikarka postanowiła zapisać komuś obcemu mieszkanie w zamian za pensję w wysokości kilku tysięcy” – pisał w styczniu „Super Express” – „Pod koniec roku słuch o pani Irenie zaginął. Sąsiedzi nie mieli pojęcia gdzie jest. Niektórzy zastanawiali się czy aby żyje. Niestety odeszła na początku listopada”.
Wiadomość o śmierci dziennikarki za pośrednictwem Facebooka na początku tego roku podał Andrzej Luter z miesięcznika „Więź”. „Inteligencja, klasa, perfekcja, zawoalowana złośliwość, ironia – wszystko to fantastycznie łączyła w sobie. Była prekursorką telewizyjnych programów „show”. Jej „Tele-Echo” oglądała cała Polska. (...) Prowadziła wiele festiwali w Sopocie i Opolu. Była niełatwym człowiekiem, twardym, pewnym siebie. Można o niej napisać: Miała charakter!” – wspominał Irenę Dziedzic.
fot. Prończyk/AKPA