Poplista

1
Zalia Diament
2
Switch Disco, Charlotte Haining, Felix I Found You
3
sanah Miłość jest ślepa

Co było grane?

13:22
Alan Walker / Ina Wroldsen Barcelona
13:26
Justin Timberlake Can't Stop The Feeling!
13:30
Kayah Ding Dong

Kuchenne Rewolucje w restauracji "Granola": Magda Gessler uratowała lokal w Gdyni?

W pierwszym odcinku siedemnastej odsłony "Kuchennych Rewolucji" Magda Gessler zawitała do Gdyni. Zaprosił ją pan Dariusz - właściciel niewielkiej restauracji "Granola". Czy działania restauratorki przyniosły pozytywny skutek? Czy lokal nadal prosperuje? Sprawdźcie!
fot.AKPA/Gałązka

Kuchenne rewolucje” i „Granola

Magda Gessler po raz kolejny ruszyła na pomoc restauratorom, którzy chcieliby odmienić swój lokal na lepsze. Tym razem zgłosił się do niej pan Dariusz, prowadzący w Gdyni lokal pod nazwą: „Granola”. Miał on być „wisienką na torcie”, ponieważ jej właściciel przez lata z sukcesem prowadził duży zakład gastronomiczny oraz dobrze funkcjonujący bar mleczny. Miał nadzieję, że restauracja będzie miejscem, do którego będzie mógł zapraszać swoich przyjaciół oraz znajomych. Jego marzenia niestety nieco rozminęły się z rzeczywistością, ponieważ lokal nie przynosił zysku, tym samym przysparzając właścicielowi wielu problemów. Dodatkowo pracownicy zmieniają się tam niemal non stop, a jedyną osobą, od początku związaną z „Granolą” jest kelnerka Ala. Kiedy jednak w restauracji na prośbę Dariusza pojawiła się jego znajoma, która miała zająć się prowadzeniem lokalu, pojawiły się pierwsze scysje między paniami. Wszystko to złożyło się na decyzję pana Darka zaproszeniu Magdy Gessler do „Granoli”. Jak przebiegały tam „Kuchenne rewolucje”?

"To są surowe śledzie!”

Magda Gessler już na początku była mocno zdziwiona menu, jakie otrzymała, zastanawiając się, która kuchnia dominuje w restauracji. Następnie zamówiła: żurek staropolski, rosół, filet ze śledzia w oliwie kaszubskiej, sałatkę Cezar oraz łososia na szpinaku. Już pierwsze danie nie przypadło jej do gustu, ponieważ żurek był słodko-kwaśny, a – zdaniem restauratorki – tak nie powinno być. Sympatii nie zdobył również sam śledź:

„To są surowe śledzie! (…) To surowy śledź z usmażoną cebulą, jak paprykarz szczeciński. Niech pani to zabierze, to jest ohydne!”

Zwróciła się do kelnerki. Pozostałe dania niestety nie uratowały i tak już nadszarpniętej reputacji „Granoli” w oczach gościa.

View this post on Instagram

Gołąbeczki🖤

A post shared by Kuchenne Rewolucje TVN (@kuchennerewolucjetvn) on

Czas na zmiany!

Po tym dość chłodnym przyjęciu Magda Gessler zdecydowała się na wprowadzenie odważnych zmian. Wcześniej jednak zdecydowała się na rozmowy z pracowniczkami lokalu, gdyż zauważyła, że w zespole panuje nerwowa atmosfera:

„Dokąd nie będziemy się tu szanować, nie będziemy szanować pracy innych, to nigdy nie wyjdziemy z kłopotów, które mamy, bo każda przeszkadza każdej”.

– przyznała Magda Gessler, zapraszając wszystkich do wspólnej rozmowy na temat relacji w grupie, podczas której obecne panie nie szczędziły mocnych słów… Trzeciego dnia rozpoczęła się „właściwa” rewolucja; począwszy od nazwy, która została zamieniona na: „Śledź i chleb”, przez wystrój, aż po menu! Na kolację Magda Gessler zaproponowała mus ze śledzia z twarogiem, później zupę ogórkową i zapiekankę ze śledzia. Następnie restauratorka zaprosiła zespół na kurs najsłynniejszym polskim żaglowcem, aby tam poznać tajniki morskiej kuchni. Po tej cennej lekcji rozpoczęto przygotowania do kolacji, a w kuchni – pod czujnym okiem restauratorki – zapanował spokój. O tym, że atmosfera ta miała również zbawienny wpływ na dania, świadczyły pochlebne komentarze gości, którzy odwiedzili lokal:

„Zapiekanka rewelacyjna! Bardzo ciekawa”

„Niesamowita kompozycja: Bardzo smaczna, inna, niecodzienna”

– to tylko niektóre głosy, które pojawiły się podczas kolacji. Magda Gessler ze spokojem opuściła więc restaurację:„Śledź i chleb”, by powrócić do niej po czterech tygodniach. Okazało się, że czekały tam na nią spore zmiany…

„Dziwne, byliśmy trochę na innym poziomie…”

– podsumowała, kosztując zamówione danie.

„To pana wybór, pana restauracja, pana los i pana rządy. Ja życzę szczęścia”

– zakończyła rozmowę z właścicielem. Okazuje się, że złe przeczucia Magdy Gessler po jej rewolucji sprawdziły się niemal całkowicie. Dziś po restauracji: „Śledź i chleb” pozostało tylko puste miejsce. Z forum w mediach społecznościowych możemy się dowiedzieć, że restauracja ta nie funkcjonuje już od kilku dobrych miesięcy. Czy inne miejsca będą mieć więcej szczęścia? Przekonamy się o tym, oglądając kolejne odcinki „Kuchennych rewolucji”! 

Polecamy

Więcej z kategorii

Najchętniej czytane