Jurek Owsiak rezygnuje funkcji prezesa Fundacji WOŚP
Osobiście składam rezygnację z funkcji szefa Fundacji, czyli z prezesa zarządu WOŚP powiedział Owsiak w czasie konferencji prasowej podsumowującej finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Zapowiedział też, że fundacja będzie nadal funkcjonowała.
Jerzy Owsiak powiedział w poniedziałek, że w Polsce stopień krytyki rozszerzył się w sposób haniebny. "Zakrawa o język nazistowski, faszystowski, groźby" – skomentował.
Owsiak powiedział, że po niedzielnej tragedii w Gdańsku czytał na swój temat negatywne teksty w mediach, które określił jako "prawicowe". Przywołał także komentarz "jednej z posłanek, która zasiada w Sejmie". Nawiązał w ten sposób do wpisu Krystyny Pawłowicz na Twitterze, w którym napisała, że Owsiak "wzbudza w ludziach negatywne emocje z powodu skrajnie kontrowersyjnej postawy", "jest zakłamany lżąc na Kościół i jednocześnie śląc dzieci pod kościoły po datki". Dodała także, że "Owsiak musi odejść dla dobra sprawy i bezpieczeństwa innych".
"To jest ten tekst, który się sączy" – powiedział Owsiak.
"Usłyszałem w mediach, że policja zatrzymała dzisiaj osobę, która groziła śmiercią prezydentowi Poznania i Wrocławia. Do tej pory takie groźby były traktowane jako krytyka. (...) Stopień krytyki w Polsce rozszerzył się w sposób haniebny. Zahacza o język nazistowski, faszystowski, o język gróźb (...) Nie będąc już szefem fundacji, będę dla niej pracował, ale już nie będę podejmował żadnych decyzji. (...) Może wyluzują ci, którzy w Polsce dostali niesamowitą, otwartą przestrzeń do takich działań" – powiedział Jerzy Owsiak.
"Osobiście składam rezygnację z funkcji szefa fundacji, czyli z prezesa zarządu WOŚP" - powiedział wcześniej Owsiak w czasie konferencji prasowej.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła odrębne śledztwo dotyczące organizacji gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wczoraj podczas tzw. "Światełka do nieba" 27-letni Stefan W. wszedł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Dzisiaj przed godziną 15:00 poinformowano, że polityk zmarł.
Jak czytamy na RMF24.pl śledczy będą sprawdzać, czy spełnione zostały wszystkie obowiązki, których celem było zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom, podczas imprezy masowej - tyle mówi na razie w tej sprawie prokuratura.
Domyślać można się jednak, że weryfikowany będzie nie tylko sposób pracy firmy ochroniarskiej, ale też całe działania organizatorów wczorajszego wydarzenia. Podczas gdańskiego finału WOŚP o godz. 20:00, gdy odliczano czas do "Światełka do nieba", na scenę wtargnął mężczyzna, który kilkakrotnie ugodził nożem prezydenta Pawła Adamowicza.
Na nagraniu z koncertu widać, jak przebiega przez scenę, podbiega do prezydenta Gdańska i uderza go nożem. Później, chodząc po scenie, podnosi w górę ręce w geście zwycięstwa, ponownie podchodzi do Adamowicza i zabiera mikrofon. Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny, zanim został obezwładniony - wynika z filmów, na których zarejestrowano zdarzenie.
Na scenie reanimowano Adamowicza, potem przewieziono go do szpitala, gdzie przez pięć godzin był operowany. Już w nocy lekarze informowali, że prezydent odniósł poważne obrażenia, a jego stan jest bardzo ciężki.
Dzisiaj przed godziną 15:00 poinformowano, że Paweł Adamowicz nie żyje.
Jeszcze zanim przekazano tę tragiczną wiadomość, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk informowała, sprawca zamachu na prezydenta Gdańska Stefan W. usłyszy zarzut usiłowania zabójstwa z art. 148 kodeksu karnego, mówiącego o usiłowaniu zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Prokuratura nie poinformowała, czy mężczyzna składał zeznania.
Z kolei prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że Paweł W. był już skazany za przestępstwa rozboju, których dopuszczał się w 2013 roku w Gdańsku - trzykrotnie mężczyzna napadł na placówki SKOK-ów i raz na bank Crédit Agricole.
Sprawca został skazany za te poważne przestępstwa na karę 5 lat i 6 miesięcy. Jest to kara, która - biorąc pod uwagę zagrożenia - nie sięga tych wysokich zagrożeń, które za tego rodzaju przestępstwa mogłyby być orzeczone. Badamy również tamto postępowanie - podkreślił Ziobro.
Dodał, że badane są zarówno akta spraw, które były podstawą skazania sprawcy, jak również dokumentacja z czasu jego pobytu w zakładzie karnym. Stefan W. trzykrotnie starał się o warunkowe przedterminowe zwolnienie, za każdym razem takiej zgody mu odmawiano.
RMF24/PAP