Syn Zenka Martyniuka już w szkole sprawiał problemy. "Była wielka afera"

W świetle ostatnich wydarzeń dotyczących syna króla disco polo media po raz kolejny wróciły do lektury książki o Zenku Martyniuku, "Życie to są chwile". Okazuje się, że znany ojciec poruszył kwestię tendencji Daniela M. do sprawiania problemów. Mężczyzna już w szkolnych czasach miał nieźle broić.
AKPA / fot. Gałązka

Syn Zenka Martyniuk dał się poznał jako niezłe ziółko. Przez ostatni rok mężczyzna kilkukrotnie został aresztowany przez policję i za każdym razem znajdowano przy nim narkotyki. Najgłośniejszą sprawą jest zaś ta ostatnia, której bohaterem nie tylko sam Daniel M., ale również jego żona. Jak niejednokrotnie donosiły media, pijany mężczyzna miał nie chcieć wpuścić do mieszkania swojej ciężarnej żony. Wynikła z tego awantura, którą zakończyć miała interwencja policji. Syn króla disco polo został aresztowany. Znaleziono też przy nim marihuanę. Natomiast odkąd znalazł się na wolności, komentuje wydarzenia i dzieli się swoją wersją różnych wydarzeń.

Problemowe dziecko?

W wyniku ostatnich wydarzeń media powróciły do lektury książki autobiograficznej Zenka Martyniuka, "Życie to są chwile". Okazuje się, że wybryki 30-latka nie są niczym nowym. Daniel M. już za dziecka potrafił nieźle nabroić. Może o tym mówić fragment książki, w którym Zenek opowiada o niezapomnianej przez niego wywiadówce w szkole.

"Chodziłem z żoną na wywiadówki do Daniela. Jedną zapamiętałem szczególnie. Zwołano ją w trybie natychmiastowym. Była wielka afera, bo syn i jego koledzy w drugiej klasie gimnazjum dorwali się do alkoholu, a potem wyskakiwali przez okno na parterze i uciekli z zajęć" – mówił Zenek, tym samym dając możliwe potwierdzenie tego, że Daniel M. zmagał się z problemami z alkoholem od dłuższego czasu. Teraz syn discopolowca zapewniał, że od maja jest abstynentem.

Bezstresowe wychowanie

Gimnazjalny występek uszedł Danielowi płazem. I, jak można dowiedzieć się z biografii muzyka, najwyraźniej nie on jeden. Zenek zdradził bowiem, że uważa, że każdy powinien się uczyć na własnych błędach. Sam traktował syna pobłażliwie, zapewniając mu spokojne, złote i pełne bogactwa życie.

"Jestem łagodny wobec Daniela. Mnie wychowano bezstresowo, ojciec w życiu nie podniósł na mnie ręki, więc w moim życiu także nie stosuję przemocy. Czasem dostawało mi się słownie od żony, że powinienem być bardziej stanowczy i wymagający wobec syna. (…) Może to niedobrze, ale rozpieszczałem syna. Zawsze miał wszystkie najmodniejsze zabawki i gadżety" – można przeczytać słowa króla disco polo w dedykowanej mu książce.

Podejście Zenka do swojego jedynego syna nie pomagało jego małżonce w wychowaniu dziecka. Okazuje się, że Danuta Martyniuk nie miała żadnego wpływu na Daniela. Jak sama przyznała, gdy nie zgadzała się na zachcianki syna, ten prędko szukał przyzwolenia u ojca.

"Kiedy Daniel był młodszy i czegoś mu zabroniłam lub zrobiłam nie po jego myśli, natychmiast łapał za słuchawkę i dzwonił do Zenka, żeby naskarżyć, bo wiedział, że ojciec we wszystkim mu pobłaża" – powiedziała żona Zenka.

Efekt wychowania?

Dzisiaj Daniel M. ma już 30 lat, a ostatni rok jego życia pełen był spotkań z policją. Ta bowiem kilkakrotnie znalazła przy nim narkotyki. W maju zeszłego roku funkcjonariusze musieli interweniować w domu przyszłej żony, gdzie toczyła się awantura, w której uczestniczył syn Martyniuka. Sprawa trafiła do sądu, gdyż mężczyzna miał znów przy sobie marihuanę. Pod koniec grudnia sytuacja powtórzyła się, tyle że w domu Daniela M. w Wasilkowie. Po całym zdarzeniu syn Zenka postanowił oczerniać swoją żonę, pisząc, że złapała go "na dziecko", przez co został zmuszony do ślubu. Twierdzi też, że jego partnerka jest nimfomanką i wymyśliła historię ich poznania w Warszawie. Według ostatnich wyznań Daniela, para miała poznać się przez internet, a po raz pierwszy spotkać w konińskim hotelu.

Polecamy