Mary Komasa sama komponuje i pisze teksty. Nad brzmieniem jej debiutanckiego krążka, który promuje utwór „City of My Dreams”, czuwał znany producent muzyczny Guy Sternberg. Połączyło ich podobne podejście do nagrywania i wykonywania muzyki. Zależało im na wykreowaniu brzmienia surowego, pełnego szczerej, niezafałszowanej emocji. Słychać w nim echa muzyki gospel, bluegrass, klasycznego rocka, New Wave, czy ambitnej muzyki filmowej.
Pytana o główny przekaz stworzonej przez siebie płyty, Mary zwraca uwagę na inspiracje językiem kina: „Najlepszym sprawdzianem czy piosenka działa, jest dla mnie wyobrażenie jej sobie pod napisami końcowymi do filmu. Zabierając się do pisania utworu, zaczynam od sięgania do wspomnień. Staram się stworzyć w wyobraźni filmową scenerię, ze mną w roli głównej. Potem szukam zdania, hasła czy słowa, od którego mogłabym zacząć pisanie. Na przykład: „Come”, „Farewell”, „Don’t leave me here”. Tak zaczyna się każda z moich opowieści. Co staram się nimi przekazać? Że formują nas wszystkie nasze życiowe doświadczenia, zarówno te pozytywne jak i te, o których chcielibyśmy zapomnieć. Zamiast starać się wymazać je ze świadomości, starajmy się przekuć je we własną siłę”.
Mary Komasa wyrosła w artystycznej rodzinie w Warszawie. Rozpoczęła edukację muzyczną w wieku sześciu lat. Jako nastolatka postanowiła wyruszyć do Paryża. Znalazła się z dnia na dzień w samym środku życia towarzysko-artystycznego, w którym krzyżują się ze sobą różne kultury i środowiska. Paryż dał jej poczucie wolności twórczej. Obecnie żyje i tworzy w Berlinie.
Posłuchajcie jej utworów: