Czy Polacy podejmują ryzykowne zachowania częściej teraz niż kilka lat temu?
Jeżeli rozpatrywalibyśmy ryzykowne zachowania jako kontakty intymne w relacjach, które nie są stałe, w których nie znamy przeszłości partnera czy partnerki, nie znamy ich wcześniejszych doświadczeń seksualnych oraz ich statusu serologicznego, to możemy powiedzieć, że częściej. Również liczba przygodnych kontaktów wzrasta, chociaż należy powiedzieć, że generalnie sama aktywność seksualna Polaków na przestrzeni ostatnich 10 lat zmniejsza się. Patrząc na częstotliwość współżycia, Polacy nie są aż tak aktywni seksualnie, jak byli kiedyś, ale jednocześnie podejmują częściej ryzykowne zachowania seksualne. Najczęściej występują one w grupie ludzi młodych oraz w grupie mężczyzn mających kontakty seksualne z mężczyznami (MSM).
Według moich badań z 2017 roku pt. „Seksualność Polaków”, w Polsce wzrasta zainteresowanie seksem oralnym – zadeklarowało to 65% mężczyzn i 63% kobiet. Natomiast w 2005 roku było odpowiednio 50% mężczyzn i 35% kobiet. Jeżeli popatrzymy na kwestię doświadczeń z seksem analnym, to także wyraźnie widać, że wzrasta liczba takich osób, ponieważ w 2005 roku mężczyzn mających takie doświadczenia było 16% i 12% kobiet, a obecnie jest 22% mężczyzn oraz 20% kobiet. Bez żadnych wątpliwości możemy powiedzieć, że seks analny bez prezerwatywy jest tą najgroźniejszą formą relacji seksualnych z punktu widzenia HIV.
Odnoszę wrażenie, że Polacy za bardzo oswoili się z tematyką związaną z HIV i w związku z tym odczuwają mniejszy lęk przed zakażeniem. Moje badanie z 2017 roku pokazuje, że tylko 5% mężczyzn i 3% kobiet przeżywa lęk przed zakażeniem się HIV. Z kolei w badaniach z 1997 roku, czy z 2001 roku to strach przed HIV i nieplanowaną ciążą były najczęściej wymienianymi lękami w relacjach seksualnych. Proszę zauważyć jak niepokojąco daleko znajduje się obecnie lęk przed HIV, a fakt, że mówi się o nim coraz mniej powoduje, że Polacy uważają, że ten problem ich nie dotyczy.
Jakie zagrożenia wynikają z ryzykownych zachowań?
Każdy z nas wchodząc w relacje seksualne musi pamiętać, że odpowiada za zdrowie swoje, ale także zdrowie swojego partnera. Generalnie Polacy nie boją się innych chorób, ponieważ mają niską świadomość chorób przenoszonych drogą płciową. Prezerwatywa w 74% jest używana jako metoda antykoncepcyjna. Obawa, że zakażę się chorobą przenoszoną drogą płciową, chorobą weneryczną, w grupie mężczyzn wynosi 5%, a wśród kobiet 2%. To co jest największą trudnością w podejściu do spraw seksualnych, to jest zmęczenie i stres – tak uważa 21% mężczyzn i 31% kobiet, obawa przed niechcianą ciążą – 13% mężczyzn i 26% kobiet. Moja choroba i złe samopoczucie – 9% mężczyzn i 16% kobiet. Proszę zwrócić uwagę, że nigdy jeszcze w rankingu trudności zmęczenie czy stres, nie były tak wysoko. Zwróćmy uwagę na analizę stylu życia młodych ludzi pracujących w korporacjach, dobrze zarabiających, ale będących nieustannie pod wpływem wielkiego stresu w pracy i odreagowującego ten stres w czasie weekendu. To jest grupa ludzi podejmująca często bardzo ryzykowne zachowania.
Dążenie do zaspokajania swoich namiętności, popędów jest tak duże, że niekiedy stajemy się irracjonalni. Zakażeniu ulegają także osoby, które mają dużą świadomość istnienia problemu HIV, mają dużą wiedzę na ten temat, a mimo to podejmują ryzykowne zachowania. Obecnie znajdujemy się w trudniejszej sytuacji niż dekadę wcześniej. Dużo się zmieniło na korzyść w obszarze leczenia, ale to powoduje, że w grupie osób, które ryzykownie się zachowują, bywają osoby niezakażone, które mentalnie dają sobie przyzwolenie na to, że mogą się zakazić.
Kto powinien robić testy w kierunku HIV i badać się na obecność innych zakażeń przenoszonych drogą płciową?
Testy powinni robić wszyscy, którzy podejmowali kiedykolwiek ryzykowne zachowania. Tu nie chodzi o częstotliwość. Jeżeli ktoś podejmuje zachowanie seksualne i nie używa prezerwatywy lub nie wie z kim współżył, to oznacza, że podjął ryzykowne zachowanie. Nie wiemy przecież, kiedy może dojść do jakiegoś zakażenia. Co jest przeszkodą w testowaniu się w kierunku HIV? Nawet w grupie kobiet w ciąży, mimo rekomendacji Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego i Położników, mimo kampanii edukacyjnych Krajowego Centrum ds. AIDS, testy te nie są powszechnie robione. Czyli – albo idealizujemy przeszłość partnera lub partnerki, albo uważamy, że nas to nie dotyczy, albo też czujemy się urażeni faktem, że w ogóle ktoś nam proponuje zrobienie testu. Strach przed wykonaniem testu może występować u tych osób, które często podejmowały różne zachowania ryzykowne i wolą żyć w nieświadomości, niż się zbadać.
Dlaczego tak kłopotliwe jest rozmawianie na trudne tematy związane ze zdrowiem, zwłaszcza z własnym dzieckiem?
Dlatego, że jesteśmy wychowywani i uczeni w sposób, w którym tematyka seksualności najczęściej się nie pojawia. Na przestrzeni lat nic szczególnego się nie zmienia. Są domy i szkoły, które w większości nie podejmują tematyki seksualności w sposób otwarty. Niestety rodzice czują głęboki opór przed mówieniem o seksualności, a niektórzy nawet nie dysponują odpowiednim językiem. Nieraz mają dobrą wiedzę o seksualności człowieka, ale ze względu na opory natury psychologicznej mają trudność rozmawiania ze swoim dzieckiem, mimo że taka rozmowa nie jest dla nich kłopotliwa z innymi dziećmi. Z tego powodu rodzice powinni konsekwentnie wymagać od szkoły rzetelnej realizacji programu prozdrowotnego związanego z edukacją seksualną, która będzie mówiła również o tematyce HIV/AIDS.
W jaki sposób rodzice mogą przełamać opór przed prowadzeniem takich rozmów?
Zacznijmy od tego, że powinniśmy uczyć dzieci używania prawidłowej terminologii nie tylko na lekcjach wychowania do życia w rodzinie, ale także na lekcjach biologii, języka polskiego, czy na godzinach wychowawczych. W odpowiedniej formule podobna edukacja powinna być prowadzona także z rodzicami, żeby byli świadomi potrzeb edukacyjnych swoich dzieci i ich poziomu rozwoju psychoseksualnego. Rodzice często wiedzą, że istnieje seksualność nastolatków, tylko nie dopuszczają do siebie myśli, że ich dziecko może być aktywne seksualnie. A moje badania pokazują, że do 15 roku życia współżyje już 16% polskich nastolatków.
W takim razie, jak należy takie rozmowy prowadzić?
Rodzice mogą nie czuć się na siłach, aby przeprowadzić taką rozmowę z dzieckiem. Dlatego należy szukać pretekstów do rozmowy. Przykładowo: Polacy często oglądają seriale telewizyjne, w których m.in. podejmowana jest tematyka seksualności, zdrady, używania narkotyków, przemocy, orientacji seksualnej, zawiedzionej miłości, nieplanowanej ciąży itp. To wszystko są według mnie preteksty dla rodziców czy dziadków do tego, aby ten temat w domu poruszyć i zachęcić do wyrażenia poglądu przez innych domowników. Chodzi o to, żeby nie pytać wprost, czy dziecko doświadcza takich sytuacji, ale czy to, co pokazywane jest w serialu, bądź w reportażu może też je dotyczyć. Co ono o tym sądzi? Jeżeli nie będziemy rozmawiali z dziećmi o zagrożeniach, w tym istniejących w przestrzeni internetowej, to nie będziemy wiedzieli w jakim środowisku one żyją i na co są narażone.
Z czego wynika fakt, że młodzi ludzie wolą szukać informacji w Internecie, a nie u rodziców?
Jest duży opór wśród dzieci w podejmowaniu tematyki seksualności z rodzicami. I to nie jest kwestia ich obaw. Dzieci często czują się niewygodnie, niekomfortowo z tym, że miałyby zapytać mamę lub tatę, co mają zrobić, gdy mają problemy w zakresie zdrowia seksualnego. Dlatego dziecko nie pyta i nie rozmawia z rodzicami na te tematy. Często rodzice są zaskoczeni, że w ogóle ono podejmuje taki temat. Wielokrotnie wiedza dzieci na temat seksualności jest zwulgaryzowana, co wcale nie znaczy, że jest mała. Młodzi ludzie nieraz nie wiedzą, jak o tym mówić, ale wiedzą jak to robić, ponieważ widzieli to w filmach, często pornograficznych, które nie odpowiadają rzeczywistości. Pokazywane w nich zbliżenia intymne bywają wulgarne i bardzo ryzykowne. Niestety niektórzy na tej bazie budują sobie wizerunek relacji seksualnych. Natomiast rodzice wypierają fakt, iż taka negatywna edukacja może dotyczyć również ich dziecka.
Czy popularność internetowych serwisów randkowych wśród młodzieży powinna niepokoić, czy jest tylko naturalną konsekwencją rewolucji technologicznej?
Serwisy randkowe istnieją i traktuję to jako jeden z przejawów przemian obyczajowych. Moim zdaniem one już mocno weszły do naszego życia i nie znikną, ponieważ ludzie się do nich przyzwyczaili. Musimy być jednak świadomi tego czym są, czego w nich szukamy oraz jak powinniśmy się zachowywać. Nie oceniam, czy jest to moralne, czy niemoralne. Ważne, żeby wiedzieć, czy jest to bezpieczne dla zdrowia.