Restauracja Zorba w Tychach
Za nami kolejny odcinek kultowego programu TVN - Kuchenne rewolucje. Magda Gessler pojechała do restauracji Zorba, która znajduje się w Tychach. Właścicielką jest Krystyna. Kilka lat temu razem z mężem zapragnęli otworzyć w swoim mieście lokal, jakiego jeszcze nie ma.
Właściciele nie byli w Grecji, jednak to nie przeszkodziło im w otworzeniu restauracji, która będzie serwować potrawy z tamtego regionu. Jednak plany się zmieniły - Krystyna urodziła wcześniaka, a jej mąż wyjechał do innego miasta do lepiej płatnej pracy. Wtedy stery przejęła Emilia, przyjaciółka Krystyny. Kobieta zajęła się wystrojem wnętrza, zamawianiem produktów oraz organizacją pracy w kuchni: w Internecie znalazła przepisy i kazała kucharką gotować według nich.
Kiedy Krystyna wróciła do pracy, zaczęła kwestionować większość decyzji Emilii. Niestety - lokal przestał zarabiać, właścicielka co miesiąc musi dokładać do interesu. Dlatego poprosiła o pomoc niezawodną Magdę Gessler.
Problem: Szerszenie
Współpraca pań zaczęła się psuć. Właścicielka nie mogła sobie poradzić z rządami managerki, a ta nie chciała ustąpić i słuchać Krystyny. Kuchnia także zaczęła odczuwać ich konflikt - dodatkowo, nie chciały gotować według przepisów przyniesionych przez Emilię.
Mimo to, kiedy Magda Gessler pojawiła się w lokalu, kuchnia musiała wydać dania. Od samego początku restauratorka krytykowała "Zorbę". Według niej, wygląd lokalu nie oddaje greckiego klimatu.
Macie tu jakiegoś Greka, czy ktoś udaje Greka? - komentowała zdenerwowana.
Kuchnia, mimo wiedzy o przyjeździe Gessler, była podenerwowana. Odgrzewając kolejne dania w mikrofalówce kucharki były zestresowane i wiedziały, że to co wychodzi z kuchni jest złe. Restauratorka spróbowała jednego dania i... zobaczyła latające szerszenie. Okazało się, że parę metrów od lokalu znajduje się ich gniazdo i szerszenie często przylatują do "Zorby". Gessler kazała właścicielce zadzwonić na straż pożarną i sama wyszła:
Ja uciekam, bo tego boję się najbardziej na świecie - krzyknęła.
Strażacy po chwili zjawili się w restauracji, kazali wszystkim wyjść i zamknęli lokal. Niestety - była późna godzina i strażacy nie byli wstanie zlokalizować gniazda. Gessler nie mieściło się w głowie to, że właścicielka wcześniej nie załatwiła tej sprawy. Oznajmiła, że jeżeli szerszenie nadal będą w lokalu - nie będzie rewolucji.
Następnego dnia zjawiła się firma, która usunęła szerszenie z gniazda. Restauratorka wróciła więc do "Zorby", aby spróbować tamtejszej kuchni. Oczekując na dania postanowiła sprawdzić znajomość greckich specjałów u managerki oraz właścicielki. Niestety - nie udzieliły żadnej poprawnej odpowiedzi. Zresztą, Grecji nie było także czuć na talerzach - restauratorka była oburzona odgrzewaniem potraw.
Stan kuchni nie był lepszy. Z zamrażarki wyrzuciła wszystkie warzywa na podłogę. A rozmowa z jedną z kucharek wprawiła ją w prawdziwą złość. Okazało się, że managerka Emilia utrudnia pracę kuchni i nie pozwala modyfikować przepisów z Internetu.
Czas zmian: Kalamata
Przyszedł czas zmian. Gessler oznajmiła, że restauracja zostanie grecka, jednak od teraz będzie nosić nazwę Kalamata - co oznacza tradycyjne greckie oliwki. Restauratorka powiedziała także, że nie widzi w lokalu roli dla pani manager - właścicielka musiała zakończyć współpracę z Emilią.
Gessler zafundowała ekipie "Lekcję kuchni greckiej" - wszyscy próbowali wina oraz oliwek. Restauratorka zmieniła wygląd lokalu, a kucharki nauczyła przyrządzać jagnięcinę, sałatkę, świeże warzywa. Kolacja wypadła bardzo dobrze. Wszyscy zachwycali się daniami, a na zakończenie odtańczyli słynną Zorbę.
Sześć tygodni później Gessler wróciła do Tych. Okazało się, że główna kucharka odeszła z pracy, mimo to dania były wybitne.
Ładnie to wygląda, moje przepisy powtórzone są idealnie. Zespól zdał egzamin na pięć z plusem. Prawdziwa Grecja w Polsce – podsumowała.