Nad Cristiano Ronaldo zebrały się ciemne chmury. Jeden z najlepszych piłkarzy na świecie może słono zapłacić za swój wyskok podczas pobytu w amerykańskim klubie nocnym Palms w Las Vegas. Ówczesny zawodnik Realu Madryt miał się bowiem dopuścić gwałtu na jednej z pracownic, Kathryn Mayorga. Kobieta już wcześniej nagłośniła sytuację, jednak dopiero teraz postanowiła wnieść pozew cywilny oskarżający Ronaldo o gwałt.
Jeden procent
W nocy z 12 na 13 czerwca 2009 roku Cristiano Ronaldo bawił się w klubie nocnym Palms w Las Vegas. Podczas pobytu w lokalu piłkarz miał napisać SMS-a do pracującej wówczas Kathryn Mayorga, by razem z grupą przyszła na jego imprezę. Tam kobieta miała zastać półnagą gwiazdę Realu Madryt w jacuzzi.
"Poprosił, żebym dotknęła jego penisa. Potrzymała choć 30 sekund. Powiedziałam: nie. On powiedział, żebym wzięła do buzi. Co za idiota. Zaśmiałam się i pomyślałam, że to się nie dzieje naprawdę. (…) W końcu zaproponował: wypuszczę cię, ale chociaż mnie pocałuj. A ja powiedziałam: ok, pocałuję cię i nic więcej" – powiedziała w rozmowie z "Der Spiegel" Kathryn. Dalsze wyznanie kobiety jest jeszcze bardziej szokujące. Sportowiec miał bowiem próbować zdjąć jej bieliznę, czego nie udało mu się zrobić. "Zwinęłam się jak piłka, zasłoniłam waginę dłońmi" – relacjonowała kobieta, wyjawiać, że następnie doszło do gwałtu analnego.
"Zaczął mówić do mnie: kochanie, kochanie. Przepraszał, pytał, czy mnie nie boli. A potem uklęknął i powiedział: W 99 procentach jestem dobrym człowiekiem, nie wiem, co się dzieje z tym jednym procentem" – zacytował Kathryn Mayorgę "Del Spiegel". Po całym zajściu kobieta udała się na policję, gdzie zgłosiła sprawę, używając jedynie zwrotu "znany sportowiec".
Zapłata za milczenie
W tej sprawie powiela się znajomy schemat. Za milczenie za wyskok, piłkarz postanowił zapłacić pracownicy klubu. Utrzymanie tej informacji w sekrecie miało go kosztować 375 tysięcy dolarów. Jednak żadne pieniądze nie są w stanie wynagrodzić traumę, jaka pozostaje w kobiecie po tak brutalnym czynie. Jak podaje "The New York Times", Mayorga do dzisiejszego dnia zmaga się z traumą i codziennie myśli o tamtej chwili: "Doznałam wielu poważnych załamań nerwowych. Wciąż obwiniam się o ten gwałt. To znaczy obwiniam jego, a siebie za to, że zgodziłam się na ugodę" – powiedziała gazecie.
W dziewięć lat od tamtego zdarzenia, Kathryn Mayorga postanowiła przerwać milczenie i wnieść pozew cywilny przeciwko Cristiano Ronaldo. Kobieta oskarżyła w nim piłkarza o gwałt. Rewelacje, jakimi się podzieliła, jak i sama nadchodząca batalia sądowa, to ogromny cios dla wizerunku sportowca.
"Przeprosiłem ją po wszystkim"
Sam Cristiano Ronaldo wcale nie jest taki niewinny, a samo wydarzenie nie jest kompletnie wyssane z palca. O poczynaniach piłkarza w klubie nocnym głośno było już parę lat temu. Wówczas sportowiec przyznał, że rzeczywiście, doszło do stosunku płciowego między nim a Kathryn Mayorgą. Jednak wersja wydarzeń Ronaldo różni się od tej, którą podaje kobieta.
Jak twierdzi piłkarz, pracownica klubu miała zostać zaproszona już wcześniej bez pośrednictwa wiadomości, a sama zainteresowana następnie miała przystać na jego prośby związane z dotykaniem części intymnych.
"Nie jestem taki jak inni. Przeprosiłem ją po wszystkim. Ona się nie skarżyła, że byłem brutalny. Skarżyła się, że zrobiłem to wbrew jej woli. Nie powiedziała nic o tym, że pójdzie na policję" – zeznał parę lat temu, negując, by doszło do gwałtu.