Mocne oskarżenia
Ariana Grande i Mac Miller byli ze sobą przez dwa lata, ale w maju tego roku postanowili się rozstać. Młoda piosenkarka szybko odnalazła nową miłość – aktora i komika Pete’a Davidsona. Mac Miller nie mógł sobie podobno z tym poradzić, co – zdaniem fanów – doprowadziło go do problemów z narkotykami. Muzyk został znaleziony martwy w swoim domu w San Fernando Valley w zeszły piątek. Sama wokalistka nie wydała żadnego oświadczenia w sprawie śmierci rapera, a jedynie dodała na swoim instagramowym profilu wymowne, czarno-białe zdjęcie Millera.
Wsparcie w trudnych chwilach
Gwiazda zablokowała możliwość dodawania komentarzy pod postem po tym, jak w jej stronę posypały się oskarżenia; fani zarzucali jej, że bawiła się uczuciami rapera, a teraz „ma jego krew na rękach”. Sama Grande nie skomentowała tego w żaden sposób, ale – jak donosi hollywoodlife.com – wszystkie te informacje bardzo ją przygnębiły. Na szczęście ma obok siebie obecnego partnera, który wspiera ją w tym bardzo trudnym czasie: „Pete jest niesamowity, jest silny, ona może wypłakać się na jego ramieniu. Jest jej głosem rozsądku i najlepszym przyjacielem. (...) Jedyne, co chce zrobić, to chronić ją tak, jak to tylko możliwe – zdradza portal.
Coraz więcej niewiadomych
Wokół śmierci Maca Millera wciąż pozostaje wiele niewiadomych; według najnowszych doniesień, które podał z kolei serwis TMZ (powołując się na źródła policji), ktoś miał wyczyścić dom rapera z wszelkich śladów sugerujących przedawkowanie narkotyków. Na miejscu funkcjonariusze natrafili jedynie na „niewielką ilość białego proszku”. Według TMZ: „Policja jest zdania, że to niemożliwe, by w domu ofiary przedawkowania znajdowała się tak mała ilość groźnych substancji”. Czy to oznacza, że ktoś chciał się pozbyć dowodów? Na razie policja nie ujawnia więcej informacji w tej sprawie.