Jak podaje Lebork24.info, działania rolnika spowodowały zniszczenia populacji pszczół w okolicznych pasiekach w promieniu 5 kilometrów. W rozmowie z portalem jeden z pszczelarzy przyznał:
„Niestety pszczoły w ulu, które wykryją zagrożenie, w tym dziwny zapach od innych pszczół, zabijają je. W ten sposób, skażona pszczoła, nie zatruwa całego ula. Przez oprysk na tym polu straciłem 11 rodzin, ale to nic w porównaniu do tego co stracili niektórzy koledzy”.
Rolnik rozpoczął opryskiwanie 60 hektarów pola około godziny 17:00, czyli w momencie wzmożonej aktywności owadów. W związku z tym praktycznie wszystkie pszczoły zbierające nektar poniosły śmierć, reszta padła w ulach.
Inny pszczelarz również opowiada o swojej sytuacji:
„Straciłem całą hodowlę, 30 uli, to dla mnie ogromna strata. Tegoroczne straty to minimum 25 tysięcy złotych, bo miodu, nawet jeśli coś uda się zebrać, nie będę mógł sprzedać. Tak samo rodziny pszczele, zostały zniszczone lub przetrzebione i raczej nic z nich nie będzie".
Poszkodowani wysłali owady do laboratorium, by upewnić się czy pestycydy, które spowodowały ich śmierć to te same środki, którymi opryskiwane było pole. Będą się również ubiegać o odszkodowanie od nieodpowiedzialnego rolnika lub od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.