W czwartek wieczorem Gromee i Lukas Meijer z utworem „Light Me Up” powalczą o awans Polski do wielkiego finału Eurowizji. Tegoroczna propozycja naszego kraju spotkała się z bardzo pozytywnym odbiorem fanów konkursu z całej Europy. Pomimo że bukmacherzy nadal nie plasują wysoko w notowaniach polsko-szwedzkiego duetu, utwór „Light Me Up” jest już grany w wielu europejskich rozgłośniach radiowych. Fani Eurowizji nie mają wątpliwości – ta piosenka może stać się hitem nadchodzących wakacji.
Gromee udzielił nam wywiadu, w którym opowiedział o emocjach, jakie towarzyszą całemu polskiemu teamowi w Lizbonie. Przypomnijmy, że oprócz DJ-a i wokalisty Lukasa Meijera, na scenie pojawią się także gitarzysta Christian Rabb oraz – jako chórzystki – trzy znakomite wokalistki. Na scenie zobaczymy Sarę Chmiel, wokalistkę zespołu Łzy i od niedawna żonę Gromee’ego, a także znaną z poprzednich przebojów polskiego DJ-a szwedzką wokalistkę irańskiego pochodzenia Mahan Moin oraz Kasię Dereń, uczestniczkę programów „The Voice of Poland” i „Bitwa na głosy”.
RMF FM: Wasz półfinał rozpocznie się już za kilka godzin. Jakie emocje towarzyszą polskiemu zespołowi przed pierwszym występem przed tak ogromną publicznością?
GROMEE: Oczywiście jest stres, to naturalne. Cały team się stresuje, ale też jesteśmy zmotywowani, uśmiechnięci i chcemy to zrobić! Chcemy zrobić to, co umiemy najlepiej i chcemy wysłać ludziom w świat polską pozytywną energię!
Jesteśmy po jednej z najważniejszych prób, bo po próbie dla jury. Dziś przed nami mega ważna [próba – przyp. red], bo przed publicznością. Na całym świecie 250 milionów ludzi może oglądać nasz występ, więc sam ten fakt wprowadza do ciała człowieka pewne mrowienie.
Jak oceniasz konkurencję w drugim półfinale? Propozycję którego z państw uważasz za najmocniejszą?
Jest wiele pięknych piosenek, nie potrafię wskazać jednej. Bardzo podoba mi się Szwecja, Australia ma coś w sobie, Ukraina też ładna.
Kto jest twoim osobistym faworytem w tegorocznym konkursie?
Szwecja, Francja… Piękna jest też piosenka z Bułgarii.
Reprezentujący Węgry zespół AWS otwarcie mówi, że nie wierzy w swoją wygraną na Eurowizji. A czy w waszym teamie jest wiara, że Polsce uda się odnieść sukces?
Eurowizja to konkurs muzyczny, to także zabawa na scenie, ale na każdym kroku pamiętam, że jestem reprezentantem Polski i to dla mnie jest najważniejsze. Chciałbym wejść do finału, to jest najważniejsze! Oczywiście, że marzy mi się wysokie miejsce.
Dziś jestem szczęśliwy, że moje nagranie, moja piosenka jest grana już w wielu krajach Europy i to jest naszym sukcesem, bo przy okazji Eurowizji wiele krajów zwróciło uwagę na mnie czy moją piosenkę i wierzę, że na polską muzykę, która jest na wysokim poziomie, która się rozwija i nabiera światowych rumieńców.
Polska wygrywa Eurowizję w Lizbonie. W którym polskim mieście chciałbyś, by odbyła się przyszłoroczna edycja konkursu i dlaczego akurat tam?
(śmiech) Pytanie, które miasto na to stać. Ja chciałbym w Krakowie, bo tramwajem bym sobie dojechał do Areny.