Zakaz umierania w miasteczku Longyearbyen wprowadzono w 1950 roku - wtedy odkryto, że pochowane ciała nie ulegają rozkładowi. Dlaczego? Przez wieczną zmarzlinę. Zdarza się tak, że termometr w mieście pokazuje nawet - 40 stopni Celsjusza. W Longyearbyen pochowano ofiary grypy zwanej hiszpańską - w zwłokach pochowanych na tamtejszym cmentarzy nada mogą kryć się wirusy choroby. Zakaz umierania wprowadzono, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się grypy. Śmiertelnie chorzy mieszkańcy muszą opuścić wyspę i ostatnie chwile życia spędzić poza Longyearbyen.
Ola Filipek i Paweł Jawor w programie RMF FM "Lepiej być nie może" -
w każdą sobotę i niedzielę od 10.00!