Aktorka udzieliła ostatnio szczerego wywiadu dla magazynu „Party”, w którym przyznała, że to nawet lepiej, że jej kariera rozkwitła po roli Beksińskiej – wcześniej pracę musiała łączyć z samotnym macierzyństwem.
„Mam mocne przekonanie, że nic nie dzieje się przez przypadek. Jeśli dopiero po pięćdziesiątce zdarzył mi się taki film, jak "Ostatnia rodzina" to tak po prostu miało być. Obstaję przy tym, że miałam po prostu szczęście. Fart. Nie sądzę, że nie dostawałam propozycji głównych ról filmowych dlatego, że samotnie wychowywałam córkę i na nic nie miałam czasu. A życia bez dziecka sobie nie wyobrażam. Dziś świat jest pełen samotnych matek. Odradzam, odradzam, odradzam! Samotne macierzyństwo jest po prostu wbrew naturze. Oczywiście nie mówię o sytuacjach, gdy udało się zawalczyć o związek, ale dziś coraz więcej kobiet z założenia chce wychowywać dziecko samotnie. Moim zdaniem, najtrudniejszy w tym wszystkim okazuje się brak czasu. Nie da się przecież tulić dziecka, a jednocześnie robić kariery i zarabiać pieniądzy. Któraś z tych ról zawsze musi ucierpieć. Kiedy latami pracowałam w różnych teatrach, to czasem nie byłam w stanie zaobserwować, kiedy i jak zmieniają się pory roku. Te lata minęły nie wiadomo kiedy”.