1353. odcinek "M jak miłość" przyniesie widzom poczucie sprawiedliwości. W końcu wyjaśni się wątek Justyny, która nie chce się przyznać do zabicia Maćka. Kobieta, która uciekła z kraju, wróci do Grabiny. Górka będzie się ukrywać w domu swojej matki. Zakochany w nauczycielce Mateusz jednak szybko dowie się o powrocie Justyny i poprosi ją o spotkanie.
"Wróciła pani do Grabiny?" – zapyta chłopiec.
"Podobno przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni" – stwierdzi Górska, na co Mateusz szybko odpowie: "To był wypadek, nie chciała pani. Przyszedłem, bo musi się pani zgłosić na policję. Ile się można ukrywać?".
"Wszystko mi jedno. Mam już tego dosyć. Możesz na mnie donieść jak chcesz..." – powie kobieta.
Niedługo później okaże się, że kobieta została pojmana przez policję. Mostowiaków poinformuje Kisielowa. Zakochany Mateusz, który od początku znał całą prawdę, wpadnie w panikę i wybiegnie z domu. Wykrzyczy babci, że pewnie teraz Justyna będzie myślała, że to on ją wydał. Basia nie pozwoli pozostawić tego bez wyjaśnienia i uda się na komisariat. Podczas rozmowy ze Staszkiem poprosi o to, by przekazał Justynie, że chłopiec nie miał nic wspólnego z doniesieniem na nią.
"Głupio mi o tym mówić, ale mój wnuk jest zakochany w tej nauczycielce i kompletnie stracił rozum. On się obawia, że ta Justyna myśli, że to przez niego została aresztowana. Proszę cię bardzo powiedz jej, że on na prawdę na nią nie doniósł" – powie policjantowi. Jego odpowiedź zaskoczy nawet seniorkę Mostowiaków.
"Nie muszę tego robić. Pani Justyna o tym wie. Sama się zgłosiła na komisariat".