„Serce pękło, gdy usłyszałam, że nie pójdą dalej, nie pójdą po Tomka” – mówi Małgorzata Sulikowska, szwagierka polskiego himalaisty, który został na górze Nanga Parbat. Podczas gdy w sieci pojawiło się wiele głosów krytykujących decyzję grupy ratowniczej, szwagierka Mackiewicza stara się zrozumieć ratowników: „Oni też nie mogą narazić się na pewną śmierć. Proszę wszystkich, niech przestaną oceniać. To nie jest przejście po Marszałkowskiej, to warunki ekstremalne. Odpuśćmy, podziękujmy im za to, co zrobili” – mówiła w rozmowie z TVN24.
Kiedy jest już niemal pewne, że Tomasz Mackiewicz zostanie na Nanga Parbat na zawsze, Małgorzata Sulikowska mówi wprost, że nie ma już żadnej nadziei, że himalaista jeszcze żyje. „Teraz powoli zaczynam już myśleć o tym, żeby sprowadzić z Nanga Parbat ciało brata. Ale zdaję sobie sprawę, że będzie to możliwe dopiero latem” – mówi Onetowi. „Trudno mi się pogodzić, z tym co się stało” – dodaje.
Tomasz Mackiewicz osierocił trójkę dzieci, które – jak mówi jego szwagierka – były dla niego najważniejsze. „Mają sześć, siedem i dziewięć lat. Były dla niego całym światem. One jeszcze nic nie wiedzą” – przyznaje Małgorzata Sulikowska.