Śmierć księżnej Diany w 1997 roku wstrząsnęła całym światem. Lady Di i jej ówczesny ukochany, arabski biznesmen, Dodi Al-Fayed, uciekali przed ścigającymi ich paparazzi. Doszło wówczas do nieszczęśliwego wypadku, w wyniku którego żadne z nich nie przeżyło. Ojciec Dodiego, Mohammed Al-Fayed, zdecydował uczcić pamięć tragicznie zmarłych, stawiając w Harrodsie monumentalny, złoty pomnik Billa Mitchella, który przedstawia tańczących Dianę i Dodiego. Stojący od 1 sierpnia 2005 roku monument opatrzony został napisem "Niewinnym ofiarom". Według pogłosek, taki podpis miał sugerować, że książę Filip przyczynił się do nieszczęśliwego zdarzenia w Paryżu. Rodzina królewska od tamtego momentu przestała patronować londyńskiemu centrum handlowemu.
Możliwe jest jednak, że pomnik Diany i Dodiego niedługo zniknie z Harrods i oddany Al-Fayedowi, a to dlatego, że Harrods od maja 2015 roku należy do katarskiej rodziny królewskiej. Taki układ sprzyja temu, by symbol Londynu z powrotem uzyskał patronat brytyjskiej monarchii.
"Książę William i książę Harry zamówili właśnie własne upamiętnienie Diany do pałacu Kensington, nie ma potrzeby, żeby statua stała nadal w sklepie" – powiedział rzecznik Harrodsa, Michael Ward.
Niestety nawet jeśli rodzinie królewskiej miałoby to być na rękę, to Brytyjczykom taki pomysł w ogóle się nie podoba. Pamiętający Dianę internauci nie szczędzą słów krytyki względem katarskiej i brytyjskiej rodziny królewskiej. Ba, niektórzy dopatrują się nawet spisku, a inni są przekonani, że kwestia pomnika jest czysto biznesowa.